"W związku z informacjami o włamaniu się do sieci komputerowej MON, wyjaśniamy, że była to manipulacja, mającą stworzyć wrażenie groźnego ataku cybernetycznego" - brzmi komunikat Ministerstwa Obrony Narodowej. Resort zapewnia, że dane nie zawierały tajnych informacji. Wiadomość o włamaniu na serwery resortu obrony pojawiła się na Twitterze grupy hakerów.

"Opublikowane dane personalne pochodziły z jawnej sieci MON. Nie zawierały informacji tajnych, były nieaktualne (2012 r.) i ograniczały się do jednej osoby" - taki komunikat wydało Ministerstwo Obrony Narodowej.

"Systemy kierowania i dowodzenia Ministerstwa Obrony Narodowej i Sił Zbrojnych RP działają bez zakłóceń i są całkowicie bezpieczne. Trwają czynności wyjaśniające wszystkie okoliczności, w jakich doszło do tego incydentu"  - podał MON.

Informacja o włamaniu na serwery resortu obrony podała na Twitterze grupa hakerów, nazywająca się "Prawym Sektorem". 

Grupa domaga się od polskiego rządu 50 tysięcy dolarów. Hakerzy grożą, że jeśli nie dostaną sumy, to opublikują dane z sieci MON.

Hakerzy opublikowali już kilka dokumentów, które mają pochodzić z serwerów MON. To m.in. ankieta personalna chorążego Wojska Polskiego. 

W zeszłym tygodniu to samo ugrupowanie opublikowało dane wykradzione z serwerów Netii - informuje portal niebezpiecznik.pl. 

(abs)