​Opublikowania stanowiska miasta na stronach "The Sun" będą żądać władze Łodzi od wydawcy brytyjskiego tabloidu. To odpowiedź na bardzo krytyczny artykuł o Łodzi, jaki wczoraj pojawił się w gazecie na Wyspach. Redaktor naczelny tytułu dostanie też zaproszenie do Łodzi, żeby mógł się przekonać na własne oczy, ile przekłamań było w publikacji o "wymarłym mieście starych i biednych ludzi".

Wizerunku miasta bronią nie tylko jego władze, ale i mieszkańcy. Ich zdania są jednak podzielone. Łódź nie robi dobrego pierwszego wrażenia - mówi w rozmowie z reporterką RMF FM jeden ze studentów. Ale są miejsca, które są odnowione, ładne - dodaje. Jego koleżanka jako przykład podaje Manufakturę. To dowód na to, że można zrobić coś z pomysłem od początku do końca. Manufaktura to nie tylko galeria handlowa, ale też rynek, jakby centrum miasta i rozrywki dla ludzi w każdym wieku - podkreśla.

Z tymi argumentami nie zgadza się zupełnie inny z mieszkańców miasta. Łódź jest brzydka bardzo, a jedna Manufaktura i Piotrkowska na całe miasto to, to nie jest za dużo - zauważa.

Inne pozytywne zmiany dostrzega natomiast dwudziestokilkuletnia kobieta. Chociażby ten etap renowacji kamienic, na którym jest obecnie miasto. To chyba, chociaż troszeczkę wpływa na to, że jest lepiej - podkreśla. Studentka zaznacza z kolei jak duże znaczenie ma akademicki wymiar miasta. Jeżeli chodzi o uczelnie, myślę, że Łódź nie powinna się wstydzić i nie powinna być w tyle w stosunku do innych miast - dodaje.

Inni młodzi ludzie nadal widzą urok Piotrkowskiej, która tętni życiem w piątkowe i sobotnie wieczory. Nadzieję na lepszą przyszłość miasta widzą w rozpoczętych już działaniach, jak budowa nowego dworca Łódź Fabryczna czy w przebudowie ul. Piotrkowskiej.

"The Sun": Łódź to miasto bez życia

Brytyjski "The Sun" opublikował wczoraj obszerny reportaż o Łodzi. Przedstawił w nim obraz wyludnionego i podupadającego miasta, ilustrując artykuł m.in. zdjęciami opustoszałych ulic i handlowych bud pokrytych graffiti.

Autor nazwał Łódź miastem bez życia. Wielu jej mieszkańców wyjechało bowiem za chlebem do Wielkiej Brytanii. Dziennik prognozuje, że do 2035 roku miasto może stracić blisko jedną czwartą obecnej liczby mieszkańców.  Do tego czasu blisko połowa ludności będzie składać się z osób w podeszłym wieku lub dzieci, a więc osób nieaktywnych na rynku pracy.