Angielski nie przyda się w działalności. Dowiedział się o tym od skarbówki notariusz, który chciał uzyskać uprawnienia tłumacza przysięgłego. Nie pomógł argument, że pozwolą mu sporządzać umowy w języku Szekspira i zdobywać nowych klientów - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Fiskus uznał, że to wydatek osobisty i nie można go zaliczyć do podatkowych kosztów. dziennik podaje inny przykład: Podobnie jest z doktoratem z prawa autorskiego, który chce zrobić radca prawny. Kancelarię można prowadzić bez tytułu doktora - przeczytał w interpretacji.

Dziwię się takim interpretacjom fiskusa, władza ciągle bowiem powtarza, że społeczeństwo powinno się kształcić, a przedsiębiorcy inwestować w innowacyjność i zdobywać nowe rynki. A jak przychodzi co do czego, urzędnicy rzucają kłody pod nogi - mówi dziennikowi Arkadiusz Michaliszyn, partner w kancelarii CMS Cameron McKenna. 

Cały artykuł w najnowszej "Rzeczpospolitej". 

(mal)