Jest podejrzany o to, że wziął 5 milionów złotych łapówek za ustawianie rządowych przetargów informatycznych. W zamian za nadzwyczajne złagodzenie kary Andrzej M. zaczął jednak sypać w śledztwie - twierdzi „Fakt”. Jak donosi gazeta mężczyzna po wyjściu z aresztu prowadzi bloga. Pisze głównie o informatyzacji.

Jeden z wpisów, jak informuje "Fakt", Andrzej M. poświęcił polityce i ludziom, którzy w niej robią kariery. Nie zostawia na nich suchej nitki. "Czy są jeszcze tacy politycy, którzy byliby w stanie uprawiać sztukę rządzenia dla wspólnego naszego dobra? Może są… tylko ja ich jeszcze nie spotkałem, nawet w telewizorze" - pisze na swoim blogu były dyrektor Centrum Projektów Informatycznych MSWiA.

"Fakt" podkreśla, że dla Andrzeja M. sytuacja jest oczywista. Kto ma pieniądze - ma kolegów. A kto ich nie ma, jest ciągle potrzebującym i kolegów nie ma. Jeśli wówczas zaangażujesz się w politykę, zaczynasz stanowić "narzędzie trendów biznesowych". Zaczynasz mieć licznych wpływowych kolegów. Gdy angażujesz się bardziej, "liczą się z tobą, niekiedy werbują cię, co skutkuje rozkwitem umówionego biznesu".

Andrzej M. twierdzi też, że jak masz posadę i "pociągającą perspektywę protekcji oraz bardzo wielu majętnych nierzadko kolegów", to "masz pieniądze i nieograniczoną oraz nieskrępowaną perspektywę ich zwielokrotniania, niekoniecznie dla dobra nas wszystkich".

CBA zatrzymało w ostatnich dniach 20 osób. Ma to związek z prowadzonym przez stołeczną prokuraturę apelacyjną śledztwem dotyczącym zamówień na zakup sprzętu i usług teleinformatycznych przez Centrum Projektów Informatycznych byłego MSWiA oraz KGP. Wśród zatrzymanych są - oprócz wiceprezesa Głównego Urzędu Statycznego -pracownik Centrum Informatyki Statystycznej, 15 przedstawicieli firm informatycznych oraz Monika F., była już naczelnik Wydziału Zamówień Publicznych w Biurze Dyrektora Generalnego MSZ.

(mpw)