18-latka z Białegostoku usłyszała zarzut zabójstwa nowo narodzonego syna. Jego ciało znaleziono tydzień temu na osiedlu Białostoczek. Za ten czyn dziewczyna może zostać skazana na 25 lat więzienia. Sąd Rejonowy w Białymstoku aresztował ją i jej 19-letniego partnera na trzy miesiące.

Nastolatka - uczennica liceum - nie przyznaje się do zabicia dziecka. Utrzymuje, że chłopczyk urodził się martwy. Obciążają ją jednak zeznania o rok starszego partnera.

Mężczyzna jest oskarżony o zacieranie śladów zbrodni. Grozi mu za to 5 lat więzienia. Kobieta może trafić za kratki nawet na 25 lat.

Para w sobotę zgłosiła się na komisariat ze swoimi rodzicami. Noworodek, którego zwłoki znaleziono w zaroślach na białostockim osiedlu, urodził się żywy i został zamordowany - taką opinię wydali biegli po przeprowadzonej sekcji zwłok. W ocenie śledczych, w oparciu o opinie biegłych i inne zebrane dowody, dziecko zostało uduszone przy użyciu gumki do włosów.

Zwłoki odkrył mężczyzna spacerujący z psem. Martwe dziecko było zawinięte w kołderkę, obok leżały zakrwawione ręczniki.