Warszawa korkami sparaliżowana. Po wakacjach na ulice miasta wróciło o wiele więcej samochodów, za to nie zniknęły remonty. Ich koordynator, w którego biurze pracuje 16 osób, a roczne utrzymanie kosztuje 800 000 złotych zgodził się, by uciążliwe prace były prowadzone także we wrześniu.

Tramwajarze wymieniają więc swoje torowiska kompletnie blokując pół miasta. Jeden z ich remontów ma się skończyć w ciągu tygodnia, a drugi pod koniec września. Niestety conajmniej do tego czasu nerwy kierowców będzie też wystawiał na próbę system sterowania sygnalizacją świetlną. Komputer, który włączono kilka tygodni temu, musi na nowo nauczyć się powakacyjnego natężenia ruchu. Zajmie mu to conajmniej miesiąc.

Niestety pracę koordynatora remontów kierowcy oceniają słabo, zbyt często bowiem nowo położoną nawierzchnię kolejne ekipy remontowe zrywają po kilku tygodniach. Tłumaczą się koniecznością usunięcia awarii, ale urzędnicy podejrzewają, że w niektórych przypadkach blefują.

Szef biura koordynacji remontów Wiesław Witek ma doskonały pomysł na wrześniowe korki. Właśnie jest na urlopie.