Podczas spotkania przedstawicieli Polski i Komisji Europejskiej w sprawie przekopu Mierzei Wiślanej nie zapadły żadne decyzje. Obie strony pozostały przy swoich stanowiskach – ustaliła dziennikarka RMF FM.

Jak donosi z Brukseli nasza korespondentka Katarzyna Szymańska-Borginon, nieprawdą jest, jakoby "przedstawiciele Komisji Europejskiej potwierdzili konieczność budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną". Takie stwierdzenie znalazło się w komunikacie Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.

Komisja Europejska nie potwierdziła żadnej "konieczności budowy" przekopu. Bruksela od początku twierdzi, że "a priori" nie jest przeciwna budowie tego kanału żeglugowego pod warunkiem, że wszystko odbędzie się zgodnie z unijnym prawem. A obecnie tak nie jest.

Nieoficjalnie nasza korespondentka dowiedziała się, jak przebiegało spotkanie. Strona polska obstawała przy swoim, natomiast przedstawiciele KE tłumaczyli obowiązujące w Unii zasady, które trzeba stosować w takich przypadkach.

Nie udało się omówić kwestii technicznych, którym było poświęcone spotkanie, dlatego zaproponowano kolejne.

W Brukseli można usłyszeć, że "są argumenty za tym, żeby się zgodzić, żeby zaakceptować uzasadnienie ekonomiczne, bo rzeczywiście bez tego przekopu port w Elblągu nie jest w stanie funkcjonować". Komisję Europejską przekonuje także duże poparcie społeczne dla tego projektu. Bruksela zdaje sobie sprawę, że w sprawie Mierzei stanowiska układają się według podziałów politycznych. Jeżeli ktoś jest za PiS, to zapatruje się na ten projekt bardziej pozytywnie, a jeżeli ktoś jest z opozycji, to jest przeciwny. Komisja nie chce upolityczniać tej sprawy. Zależy jej na "pragmatycznym rozwiązaniu".

Zależy jej na tym, by Polska zmieniła decyzję środowiskową i uznała, że inwestycja ma wpływ na środowisko. Oczekuje między innymi na "pakiet środków kompensacyjnych" (chodzi np. o kompensację niszczonych siedlisk ptasich ).

Opracowanie: