To byłby finansowy koniec świata - tak jeszcze rok temu analitycy z Nowego Jorku odpowiadali na pytanie, czy możliwe jest obniżenie wiarygodności kredytowej USA. Agencja Standard & Poor's zrobiła to w piątek i zatrzęsła światowymi rynkami. Boją się nie tylko ekonomiści. Słowo "kryzys" paraliżuje niejednego Amerykanina, który już w tej chwili z trudnością wiąże koniec z końcem.

Ludzie nie bardzo wiedzą, gdzie trzymać oszczędności, bo seria bankructw banków w 2008 roku pokazała, że można stracić wszystko. Ale - jak przyznaje rozmówca korespondenta RMF FM Pawła Żuchowskiego - ludzie wciąż wpłacają pieniądze do banków, ponieważ to chyba bezpieczne. Każdy obawia się trzymać pieniądze w domu z powodu kradzieży. Sam jednak bankom nie ufa i część pieniędzy schował w domu.

Również Polacy mieszkający w USA przyznają, że kryzys jest bardzo widoczny. W sytuacjach rodzin amerykańskich jest to bardzo odczuwalne, bo wcześniej Ameryka była krajem dobrobytu. Nawet jak pracowała jedna osoba w rodzinie, to i tak rodzina miała szanse jakoś egzystować. W tej chwili ludzie znaleźli się w trudnych sytuacjach - opowiada naszemu korespondentowi Polak, mieszkający za Oceanem.