W Moskwie rozpoczyna się proces trzech wysokich rangą oficerów MSW, których skandaliczne zaniedbanie doprowadziło przed dwoma laty do śmierci w Czeczenii 22 rosyjskich milicjantów. Funkcjonariusze ci zginęli nie z rąk czeczeńskich partyzantów, lecz w wyniku bratobójczej strzelaniny. Proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami.

2 marca 2000 roku kolumna samochodów jednostki specjalnej milicji OMON wpadła w zasadzkę na przedmieściach w czeczeńskiej stolicy Groznego. Ostrzelani milicjanci odpowiedzieli ogniem. W kilkugodzinnej walce zginęło 22 funkcjonariuszy, a ponad 30 zostało rannych. Potem okazało się, że zasadzkę - wskutek omyłkowych informacji - przygotowali ich koledzy z OMON-u z innej jednostki. Dzień wcześniej otrzymali wiadomość, że czeczeńscy partyzanci będą próbowali wjechać do Groznego, udając milicjantów. Tymczasem milicyjna kolumna, która rzeczywiście wjeżdżała do Groznego jechała bez uprzedzenia i wymaganej eksorty. Za niedopełnie obowiązków służbowych, które doprowadziły do tragicznej pomyłki na ławie oskarżonych zasiedli jeden generał, major i pułkownik. Jednak ze względu na prestiż MSW proces będzie odbywał się za zamkniętymi drzwiami, a oficerowie dostaną – jak mówią rosyjscy obserwatorzy - prawdopodobnie wyroki w zawieszeniu.

13:40