Władze Bydgoszczy od kilku lat walczą z rodzicami o likwidację jednej z podstawówek w centrum miasta. Nie udało sie raz i drugi, bo zawsze zabrakło poparcia w Radzie Miasta dla pomysłu prezydeta. Prezydent uradził więc z prawnikami, by podstawówkę wykończyć sposobem. Miast likwidować, postanowił przenieść. Na przeniesienie nie potrzeba zgody Rady Miasta. Dzieci miałyby się przenieść do innej szkoły, gdzie miałyby wydzielone piętro. Pomysł zaczął realizować w czasie wakacji. Liczył na to, że zdziesiątkowane wakacyjnym wypoczynkiem szeregi rodziców, nie zdążą się zmobilizować do przeciwdziałania.

Prezydent się przeliczył. Rodzice poskarżyli się wojewodzie, który rozporządzenie prezydenta uznał za niezgodne z prawem. Bitwę wygrali rodzice. Niedługo cieszyli się jednak zwycięstwem. Prezydent zdążył juz wynająć budynek Uniwersytetowi i teraz nakazał 200 dzieciom stłoczyć się w pięciu salach na parterze budynku. Na dwóch wyższych piętrach będą uczyli się studenci.

Urzędnicy ratusza mają jednak w nosie rodziców i ich dzieci. "Mogły mieć własne piętro w innej szkole, teraz będą miały GORZEJ" - zdaja sie mówić ratuszowi decydenci

Pytanie o rolę dzieci w tym konflikcie jest pytaniem retorycznym.