Dwa miliony złotych zamiast do dostawców poznańskiego szpitala trafiło na prywatne konta księgowej i jej koleżanek. Kobiety same przyznawały sobie też podwyżki i premie. Teraz odpowiedzą za to.

[obraza:73470.jpg:RMF AF:right] W tym samym czasie, kiedy kobiety uprawiały swój proceder dyrekcja szpitala straszyła obcinaniem racji żywnościowych dla pacjentów.

W tej sprawie nie ma fałszywych faktur czy innych sposobów maskowania oszustwa. Księgowa przelewała po prostu pieniądze na prywatne konta. Przyznawała też sobie i swoim koleżankom comiesięczne premie. Czasami było to 20 tysięcy, czasami nawet więcej.

Mechanizm odkryła i zawiadomiła prokuraturę obecna dyrektor szpitala Irena Błońska. Śledztwo trwa. Proceder trwał prawie trzy lata. Księgowa miała upoważnienia do operacji bankowych. Podpisy pod listą wynagrodzeń prawdopodobnie sfałszowała, a małe szpitale – takie jak ten poznański – nie podlegają zewnętrznej kontroli.

Za stan finansów samodzielnego, publicznego zakładu odpowiada dyrektor i w jego imieniu w jakiejś części główna księgowa - mówi Stanisław Bobrzyk z poznańskiego magistratu. W tej sprawie księgowa jest główną podejrzaną, a pani dyrektor, która kierowała w tym czasie szpitalem od roku nie żyje.