Pierwszy proces niezadowolonych klientów DomBanku, którzy wzięli kredyt we frankach rozpoczął się przed łódzkim sądem. Za próbę wymuszenia wcześniejszej spłaty pożyczki, gdy frank stał bardzo mocno w stosunku do złotówki, chcą ponad 180 tysięcy złotych odszkodowania.

Ale ten proces nie toczy się tylko o pieniądze. Przede wszystkim chodzi o wiarygodność (państwo Gala zawarli wstępną umowę na zakup mieszkania od sąsiada i decyzje banku spowodowały, że nie mogli dotrzymać słowa – musieli wycofać się z transakcji) i jak sami mówią, chodzi również o uczciwe traktowanie swoich klientów przez DomBank.

Podziwiam państwa Gala za odwagę, bo trzeba ją mieć, biorąc pod uwagę, jak dotąd wyglądała walka klientów banków o swoje prawa – przypominała walkę z wiatrakami. Mam nadzieję, że nie porwali się z motyką na słońce, chociaż, już po pierwszej rozprawie, mogę powiedzieć, że łatwo nie będzie. Dziennikarski nos podpowiada mi, że obrona DomBanku będzie szła w stronę zrzucenia winy na pośrednika, przez którego państwo Gala zawierali umowę kredytową.

Ta sprawa jest wyjątkowa, ponieważ do tej chwili klienci woleli cierpieć w milczeniu, niż tracić czas w sądach. Oby nie okazało się, że to był daremny trud. A banki pewnie już teraz myślą ze strachem, co by było, gdyby państwu Gala udało się wygrać. Też widzę oczyma wyobraźni te stosy pozwów niezadowolonych klientów banków. – Miła wizja – kiedy przypomnę sobie, ile pieniędzy co miesiąc muszę oddawać tylko za to, że prowadzą moje konto.