Choć już wczoraj bank PKO BP zrobił pierwsze przelewy na konta poszkodowanych klientów, informację o skradzionej sumie najchętniej zachowałby dla siebie. Kwoty ani liczby poszkodowanych nie zna nawet policja.

Policjanci z Aleksandrowa Kujawskiego pytani o liczbę okradzionych osób i rozmiary przestępstwa rozkładają ręce. - Nie dostaliśmy od banku takich informacji - przyznaje Mirosław Michalak z komendy powiatowej policji.

Co więcej - policjanci zwracają uwagę, że informacja o przestępstwie dotarła do nich w poniedziałek dopiero po 15.00. Późno, zważywszy, że od rana do banku zgłaszali się okradzeni klienci, a i ja wiedziałem już o sprawie od kilku godzin. Dlaczego dyrekcja zwlekała z powiadomieniem policji? Bo, jej zdaniem, ważniejsze były inne czynności. - Zgłoszenie na policję było już tylko wtórnym ruchem, nie wnoszącym niczego do sprawy - tłumaczy Stefan Kazimierczak, dyrektor placówki PKO BP w Aleksandrowie Kujawskim. - Ważniejsze było przyjmowanie reklamacji, blokowanie kart, ustalenie liczby poszkodwanych.

Liczby, której bank także nie chce zdradzić.

W Aleksandrowie Kujawskim komenda policji i bank PKO BP są od siebie oddalone o niespełna 100 metrów.