Po godzinie 3 polskiego czasu rozpoczęła się druga i ostatnia debata prezydencka amerykańskiej kampanii wyborczej. Donald Trump i Joe Biden spierali się w niej m.in. o podejście USA do epidemii koronawirusa, polityki klimatycznej oraz płacy minimalnej. Przed jej rozpoczęciem republikanie mieli nadzieję, że prezydent Donald Trump pokaże w niej swoje ułagodzone oblicze, co w konsekwencji przyniesie mu sondażowe odbicie - obecnie w badaniach prowadzi Joe Biden. Debata zakończyła się przed godziną 5.


Trump: Mocno walczymy z wirusem. Biden: Reakcja rządu była tragiczna

Telewizyjne starcie w Nashville w stanie Tennessee tak jak poprzednie 29 września w Cleveland w Ohio rozpoczęło się od pytań dotyczących epidemii koronawirusa.

Prezydent Donald Trump zapewniał, że szczepionka powstanie w ciągu tygodni i że państwo mocno walczy z wirusem. Kandydat demokratów Joe Biden ocenił że działania władz były tragiczne. Trump wymieniał, że w USA spadła śmiertelność zakażonych. Mówił, że Stany Zjednoczone produkują respiratory i wysyłają je do innych państw. Za rozwój epidemii obwinił Chiny.

Biden swoją wypowiedź zaczął od przypomnienia, że na Covid-19 zmarło już ponad 220 tys. Amerykanów. Ocenił, że osoba która tak zarządzała odpowiedzią państwa na epidemię nie powinna być w Białym Domu. 

Zapewnię, że będziemy mieli plan - obiecywał w kontekście epidemii.


Trump: Rosja nie chce, bym został prezydentem


Rosja nie chce, bym został prezydentem USA - ocenił w trakcie debaty prezydenckiej kandydat demokratów Joe Biden. Nikt nie był bardziej twardy wobec Rosji ode mnie - mówił natomiast prezydent USA Donald Trump, podkreślając, że za jego rządów wrosły wydatki na zbrojenia państw NATO oraz sprzedaż amerykańskiej broni na Ukrainę.

Biden zarzucał prezydentowi, że ten nie postawił się przywódcy Rosji Władimirowi Putinowi w kwestii mieszania się tego państwa w proces wyborczy w USA.

Każdy kto ingeruje w nasze wybory poniesie cenę - zapewnił.

Nigdy nie miałem żadnych pieniędzy z Rosji - zapewniał natomiast Trump i oskarżał swojego kontrkandydata o przyjmowanie pieniędzy od rosyjskich władz.

Płaca minimalna 15 USD za godzinę? Różne zdania


Kandydat demokratów na prezydenta USA Joe Biden opowiedział się w debacie za wprowadzeniem płacy minimalnej na poziomie 15 dolarów za godzinę. Ubiegający się o reelekcję Donald Trump uznał, że decyzja o podwyższeniu płacy minimalnej powinna należeć do stanów.

Trump powiedział również, że rozważyłby podwyższenie płacy minimalnej, ale nie do poziomu, który doprowadziłby przedsiębiorstwa do upadku. Mówił, że istnieje ryzyko, że może to doprowadzić do zwolnień pracowników.

Biden stwierdził, że nie ma dowodów na to, że firmy przestaną działać w przypadku podniesienia płacy minimalnej.

Spór o politykę klimatyczną


Kandydat demokratów na prezydenta USA Joe Biden stwierdził podczas debaty, że zmiany klimatyczne to "egzystencjonalne zagrożenie". Walczący o drugą kadencję Donald Trump mówił, że jego administracja dba o rozwój środowiska "bez niszczenia środowiska".

Przywódca USA ocenił, że Stany Zjednoczone pod względem ochrony klimatu radzą sobie lepiej niż Chiny, Indie czy Rosja. Trump wskazywał, że za jego rządów Stany Zjednoczone są "niezależne energetycznie".

Wiem o wietrze więcej niż ty, jest niesamowicie drogi i zabija wszystkie ptaki - powiedział, zwracając się do swojego wyborczego rywala. Biden mówił o "moralnym obowiązku" przeciwdziałania globalnemu ociepleniu, uznając, że zostało na to mało czasu.

Ocenił w tym kontekście, że kolejna kadencja Trumpa oznaczać będzie "prawdziwe kłopoty".