9 metrów kwadratowych powierzchni na parterze, 1,75 metra szerokości, nieco ponad 5 metrów długości - takie wymiary ma najmniejszy dom w Brukseli, który został właśnie wystawiony na sprzedaż. Trzypiętrowa kamieniczka położona w samym sercu miasta została wyceniona na niespełna 150 tysięcy euro.

W przeliczeniu to około 600 tysięcy złotych, czyli mniej więcej tyle, ile trzeba zapłacić za trzypokojowe mieszkanie w Warszawie. Ale biorąc pod uwagę fakt, że brukselski domek sąsiaduje z wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Ludzkości UNESCO Grande Place, oferta może się wydawać niemalże okazją.

Co ciekawe, wyższe piętra są nieco większe od parteru - mają szerokość 2,75 metra i 15 metrów kwadratowych powierzchni. Takie wymiary pozwalają potencjalnym przyszłym nabywcom na nieco dowolności w umeblowaniu, na przykład... ustawienie łóżka w poprzek domu.

Mimo niezaprzeczalnych zalet, zainteresowania turystów i rozsądnej ceny do zakupu nie palą się sąsiedzi atrakcji. Jest za mały, nic się w nim nie zmieści - mówi sprzedający w sklepie obok Nosha. Można najwyżej zrobić z tego skarbonkę na monety - wtóruje mu kucharz z sąsiedniej restauracji.

Jego słowa można rozumieć dosłownie i w przenośni - XVII-wieczna kamieniczka jest bowiem w kiepskim stanie. Od dłuższego czasu stoi opustoszała, z zewnątrz straszy odrapanymi cegłami i tylko francuski napis "La plus petite maison de Bruxelles" ("Najmniejszy dom w Brukseli") przyciąga do niej przechadzających się po starówce turystów.

Wciśnięty pomiędzy sklep z alkoholem a restaurację budynek, który pełnił już funkcję stolarni i naleśnikarni, będzie licytowany 6 lutego.

Brukselska kamieniczka to jednak olbrzym w porównaniu z najwęższym domem na świecie, który znajduje się na ul. Żelaznej w Warszawie. Dom i zarazem instalacja artystyczna mieści się w szczelinie o szerokości od 92 do 152 centymetrów. Jego pierwszym lokatorem był Edgar Keret - izraelski pisarz, którego rodzina wywodzi się z Polski.

(edbie)