Zmiana prawa, zwalniająca m.in. prezesa PiS z konieczności publikowania kosztownych przeprosin w mediach, jest nie tylko sprytnym wykorzystaniem możliwości, jakie daje rządzącym posiadanie większości w Sejmie. Jest też potężną wpadką opozycji, która to przegapiła, a o sprawie dowiedziała się z mediów.

Wystarczy prześledzić prace nad zmianami kodeksu postępowania cywilnego żeby się przekonać, że rzeczywistej treści tej ewidentnie korzystnej dla osób naruszających dobra osobiste, a niekorzystnej dla pokrzywdzonych zmiany, przez pięć miesięcy po prostu nikt w Sejmie nie zauważył.

Przepis o tym, że ktoś, kto nie wykona wyroku, podlega tylko karze 15 tys. złotych grzywny, a przeprosiny ma zamieścić w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, był obecny już w rządowym projekcie, który trafił do Sejmu 27 września ubiegłego roku. Stanowił 122 zmianę art. 1 nowelizacji kodeksu postępowania karnego, w druku 2650.

Nad kodeksem pracowano w sejmowej komisji w październiku, później projekt skierowano do podkomisji. 5 grudnia bez czyjegokolwiek protestu, na wniosek posła Grzegorza Lorka, dopisano tam do niego zdanie, że zamieszczenie sprostowania tam, gdzie nikt nie zagląda, skutkuje wygaśnięciem roszczenia. To rozwiewa ostatecznie złudzenia co do intencji autorów.

Poszerzoną wersję przepisu oznaczono jako poprawkę 145, którą 5 stycznia rozpatrzyła komisja. Mówienie o "rozpatrzeniu" wydaje się lekkim nadużyciem, bo cała dyskusja o poprawce 145 była nader... zwięzła.

Dla mniej spostrzegawczych - chodzi o oznaczony fragment "Przechodzimy do poprawki 145...... dziękuję, została rozpatrzona".

Od września nikt nad "Lex Kaczyński" nie dyskutował - po prostu poprawka została przyjęta. Bez uwag; opozycji, organizacji pracodawców, ekspertów itp. czy legislatorów. 

Dziś, w przyjętej przez Sejm w ubiegłym tygodniu ustawie, przepis wygląda tak.

Cały sposób uchwalania tak kontrowersyjnej, jak się okazuje, zmiany potwierdza niestety co najmniej brak należytej staranności przy ocenianiu omawianych w Sejmie przepisów. Jeśli jednak ktoś się braku tej staranności dopuszcza, a przez 5 miesięcy nie zauważa tego, co dziś gromko krytykuje, to skąd pomysł, że po wyborach, mając już wygodną większość - zachowa się inaczej?