Od dziś zmieniają się zalecania brytyjskiego rządu w sprawie powrotu Brytyjczyków do pracy. Dotyczy to głównie osób, które nie mogą pracować zdalnie i od początku pandemii koronawirusa nie podjęły zatrudnienia. Jak donosi korespondent RMF FM Bogdan Frymorgen, to niezwykle ważny moment, który może zaważyć na przyszłości brytyjskiej gospodarki.

Dotychczas rząd zalecał wykonywanie pracy z domu, jeśli było to fizycznie wykonalne. Ludzie, którzy mogli, nadal będą pracować zdalnie w porozumieniu z pracodawcą. Ten nowy rodzaj wykonywania zawodowych obowiązków w wielu przypadkach doskonale się sprawdził z korzyścią dla obu stron.


Nie ma potrzeby by ingerować w naturalnie rozwijający się model, który zrodził się podczas pandemii koronawirusa. Najnowsze zalecenia rządu odnoszą się przede wszystkim do ludzi, którzy od marca nie podjęli pracy zawodowej, ponieważ, ze względu na specyfikę wykonywanego zawodu, było to fizycznie niemożliwe. Jeśli pracodawca zadba o stworzenie bezpiecznych warunków, od dziś mają obowiązek powrotu.

Rządowy pakiet pomocy był bardzo szczodry. Ludzie dotknięci pandemią otrzymują 80 proc. pensji ze skarbu państwa. Ale ta pomoc będzie się stopniowo zmniejszać, a w październiku zupełnie zaniknie. Rząd ma nadzieje, że przy stopniowo odmrażanej gospodarce, uda mu się do tego czasu przerzucić odpowiedzialność za wynagrodzenia na pracodawców.

Komentatorzy zauważają, ze wiele osób, otrzymując od kilku miesięcy pieniądze za nic, może nie zechcieć zastosować się do nowych zaleceń. Socjologowie mówią nawet o narodowym rozleniwieniu. Ponieważ najnowsze ustalenia podejmowane są centralnie, pracodawcy będą mogli się na nie powołać w przypadku ewentualnych nieporozumień z pracownikami. To z kolei może dać im prawną podstawę do przeprowadzenia zwolnień, czego wszyscy - rząd, właściciele firm i pracownicy - woleliby uniknąć.