Bez Hamburga nie byłoby Beatlesów. Symbolu popkultury i kontrkultury lat 60. Zespołu, który stał się fenomenem na skalę światową. W dzielnicy czerwonych latarni St. Pauli – wśród marynarzy, gangsterów, rockmanów, artystów amatorzy z Liverpoolu stali się muzykami, którzy za chwilę podbić mieli świat. Zresztą sam John Lennon podkreślał: "Nie dorastaliśmy w Liverpoolu, ale w Hamburgu”" 17 sierpnia 1960 roku Beatlesi wystąpili tu po raz pierwszy. 10 lat później 10 kwietnia 1970 roku, Paul McCartney ogłosił zakończenie działalności zespołu The Beatles.

Z Liverpoolu do Hamburga


Dziś o "Wielkiej czwórce" z Liverpoolu w sercu hamburskiego St. Pauli na skrzyżowaniu Reeperbahn i Große Freiheit przypomina pomnik. Pięć naturalnej wielkości stalowych sylwetek, pośrodku placu, zaprojektowanego na wzór płyty winylowej.  

Obok Johna Lennona, Paula McCartneya i George’a Harrisona jedna figurka przedstawia "hybrydę" perkusistów Pete’a Besta i Ringo Starra, bo obaj grali z zespołem podczas pobytu w Hamburgu. Natomiast kilka kroków dalej sylwetka oryginalnego basisty The Beatles - Stuarta Sutcliffe’a. Sponsorowany przez społeczeństwo i miasto Hamburg Beatles-Platz powstał w 2008 roku, aby upamiętnić rolę Hamburga w historii zespołu. Dziś niestety ten pomnik ginie w ulicznej przestrzeni w związku z prowadzonym obok remontem.  

Początki Beatlesów sięgają 1957 roku, kiedy trzech młodych ludzi z Liverpoolu założyło zespół The Quarrymen. Byli to John Lennon, Paul McCartney oraz George Harrison.

W 1960 roku zespół zmienił nazwę na The Beatles. Trójka gitarzystów stanowiła trzon zespołu, który stawiał pierwsze kroki w klubach muzycznych Liverpoolu. Splot okoliczności sprawił, że ostatecznie dotarli do Hamburga.

Allan Williams promotor grupę Derry and the Seniors (później znaną jako Howie Casey and the Seniors) wysłał do Hamburga i ta wyprawa okazała się sukcesem. Chciał więc wysłać kolejną. Zaczął od Rory'ego Storma i Hurricanes, ale oni odrzucili ofertę, podobnie jak Gerry & The Pacemakers.

Williams - widząc The Beatles w maju 1960 roku na koncercie w swoim klubie Jacaranda w Liverpoolu - właśnie im zaoferował koncerty w Hamburgu. Zarezerwował ich w klubie Indra Bruno Koschmidera. I to właśnie tam 17 sierpnia 1960 roku Beatlesi po raz pierwszy wystąpili na hamburskiej scenie w składzie John Lennon, Paul McCartney, George Harrison, Stuart Sutcliffe i Pete Best.

W tym czasie Indra znajdowała się po ciemnej stronie St. Pauli, bo nie było tam oświetlenia ulicznego. Koschmider chciał ulepszyć to miejsce właśnie muzyką na żywo.

W Hamburgu Beatelsi grali głównie covery Chucka Berry’ego, Little Richarda czy Buddy’ego Holly’ego. Taka była potrzeba chwili, bo w mieście nie było wtedy zespołów grających rock'n'rolla - byli za to marynarze z różnych stron świata, między innymi USA - i chcieli usłyszeć tutaj swoją muzykę, nie tylko płynącą z szaf grających na przykład w klubie Kaiserkeller. I wtedy Bruno Koschmider, właściciel klubów Kaiserkeller i Indra, wpadł na pomysł sprowadzenia rock'n'rolla do Hamburga.

Jak znaleźć rock'n'rolla?

Koschmider najpierw próbował tego z muzykami niemieckimi. Ale próby w Kaiserkeller z Peterem Krausem i Tedem Heroldem nie wypaliły. Stany Zjednoczone było za daleko - znacznie bliżej Anglia.

Najpierw Tony Sheridan przyjechał z Londynu z The Jets, kilka miesięcy przed Beatlesami. A potem Koschmider pojechał do Londynu w poszukiwaniu talentów.

Tam w 2i's Coffee Bar w Soho przypadkowo spotkał Allana Williamsa z Liverpoolu i ten powiedzieć miał Koschmiderowi: "Nie musisz szukać dalej, możesz wziąć moich - za lepszą cenę". I tak The Beatles - grupa trzeciego wyboru pojawiła się w Niemczech.

Pierwszy koncert w St. Pauli

The Beatles dotarli do Hamburga w nocy 17 sierpnia 1960 roku. I jeszcze tego samego dnia po raz pierwszy pojawili się na scenie. Dopiero na miejscu zrozumieli treść umowy.

W Anglii znali tylko godzinę policyjną, gdzie prawie wszystko zamyka się o 23. Nie mieli wtedy żadnego doświadczenia na żywo i mieli program trwający tylko około jednej do półtorej godziny. John Lennon powiedział później, że musieli przedłużyć każdą piosenkę - wspominał później Bruno Koschmider.

Pod jego rządami Beatlesi musieli grać cztery i pół godziny wieczorem w dni powszednie i nawet sześć godzin w weekendy - tak stanowiła umowa. Mieli jeden dzień wolny w tygodniu - zawsze w poniedziałki.

Występując z taką regularnością zespół szybko się poprawiał. Po 41 występach w Indrze Koschmider odważył się zabrać The Beatles do Kaiserkeller.

Tam właśnie zagrali następnych 50 nocy i to właśnie tam student plastyki i muzyk Klaus Voormann usłyszał The Beatles. Dostrzegł jakość zespołu i ściągał do Keiserkeller więcej kolegów. Beatlesi szybko zaprzyjaźnili się z "Exis", grupą artystów skupioną wokół Voormanna oraz fotografami - Astrid Kirchherr i Jürgenem Vollmerem. I to właśnie ci studenci - jak mówił John Lennon - "jako pierwsi uchwycili piękno i ducha Beatlesów".

Następnie Stuart Sutcliffe sprowokowany m.in. otwartym konfliktem z McCartneyem rozstał się z zespołem, aby skoncentrować się na studiach artystycznych i życiu z Astrid Kirchherr. Ta malarka i fotografka miała być też pomysłodawczynią charakterystycznych fryzur Beatlesów na "grzybka". O latach występów zespołu The Beatles w Hamburgu oraz przyjaźni między Lennonem a Sutcliffem opowiada także film "Backbeat".

W 1960, jeszcze przed odejściem z The Beatles Sutcliffe brał udział w bójce z gangsterami, w której doznał urazu głowy. Zmarł 10 kwietnia 1962 na udar mózgu, który najprawdopodobniej był spowodowanymi obrażeniami odniesionymi w bójce sprzed dwóch lat.

Od Keserkeller do Star Clubu

Właśnie w klubie Kaiserkeller spotkali też Ringo Starra. On grał tam z innym zespołem. Tam miał miejsce ich pierwszy wspólny występ, kiedy Pete Best był chory przez kilka dni i zastępował go właśnie Ringo Starr.

Kolejnym hamburskim epizodem były 92 wieczory zagrane w klubie Top Ten. I wreszcie występ w Star Clubie na otwarciu tego nowego klubu muzycznego na mapie Hamburga 13 kwietnia 1962 roku. Potem Star Club reklamował się pod hasłem "Kolebka Beatlesów". W rezultacie na przykład Jimi Hendrix i Ozzy Osbourne przyjechali do Hamburga, aby zagrać w tym samym miejscu.

Star Club niestety spłonął. O jego legendzie przypomina właśnie stojąca nie przy głównym ciągu Große Freiheit, ale w podwórku klatki pod numerem 36 tablica pamiątkowa. Blisko tego miejsca - ulubiony pub Beatelsów w Hamburgu "Gretel&Alfons". W 1989 roku o tej knajpie znów zrobiło się głośno: Paul McCartney uregulował zaległy rachunek z 1962 roku.

W żadnym miejscu na świecie Beatlesi nie grali częściej niż w Hamburgu. W ciągu dwóch lat i czterech i pół miesiąca od sierpnia 1960 do grudnia 1962 spędzili na scenach Hamburga 1200 godzin - na 281 koncertach i pięciu występach w czterech różnych klubach.

"My Bonnie" (Mein Herz ist bei dir nur)

Pierwszym oficjalnym nagraniem Beatlesów był singiel "My Bonnie", nagrany w Hamburgu z Tonym Sheridanem, który również miał rezydenturę w klubie Top Ten. Działał też jako jego grupa wspierająca przy serii nagrań dla zachodnioniemieckiej wytwórni Polydor Records przy utworach wyprodukowanych przez lidera zespołu Berta Kaempferta. 

22 czerwca 1961 Sheridan i Beatlesi pojechali do Hamburg-Harburg (około 30 minut od Hamburga) do Friedrich-Ebert-Halle i zapłacono im 330 marek niemieckich (około 75 dolarów) za nagranie. Kaempfert podpisał z grupą roczny kontrakt z Polydorem od pierwszej sesji 22 czerwca 1961. 

Kolejne sesje nagraniowe odbyły się 23 czerwca i maja 1962. Efektem tych sesji piosenka "My Bonnie".

31 października 1961 roku Polydor wydał "My Bonnie" (Mein Herz ist bei dir nur). Piosenkę, która pojawiła się na zachodnioniemieckich listach przebojów jak utwór grupy "Tony Sheridan and the Beat Brothers".

Z Hamburga... do Hamurga

The Beatles wrócili do Hamburga w czerwcu 1966 roku. 26 i 27 czerwca zagrali dwa koncerty w Ernst-Merck-Halle. I to już było apogeum beatlemanii. 

"To, co dzieje się, gdy Beatlesi od niechcenia wskakują na scenę, to niekończący się krzyk fanów. Jedno z najważniejszych wydarzeń w historii koncertów Hamburga niemal ginęło w ogłuszającym hałasie fanów" - pisał wówczas dziennikarz "Die Zeit", trawestując wówczas kompozytora i dyrygenta Leonarda Bernsteina, który powiedział: "Jeśli pójdziesz zobaczyć Beatlesów, zobaczysz ich, ale ich nie usłyszysz".

Przy okazji tej wizyty John Lennon pojawił się przed drzwiami Jäger-Passage przy Wohlwillstraße 22 pozując do zdjęcia, które później znalazło się na okładkach jego dwóch albumów "Rock 'n' Roll" i "Rock 'n' Roll Sessions".

We wrześniu 1974 May Pang osobista asystentka Johna Lennona i Yoko Ono dostała polecenie wyjazdu na pierwszą konwencję fanów Beatlefest i tam spotkała fotografa Jürgena Vollmera , starego przyjaciela Beatlesów z Hamburga. On sprzedawał tam kilka swoich zdjęć i Pang natychmiast zadzwoniła do Lennona, aby poinformować go o swoim znalezisku. 

Spotkawszy się ponownie z Vollmerem w Nowym Jorku, Lennon wybrał jedno ze swoich zdjęć na okładkę albumu. Zdjęcie przedstawia Lennona w drzwiach z trzema niewyraźnymi postaciami przechodzącymi obok niego na pierwszym planie. Te postacie to: George Harrison, Stuart Sutcliffe i Paul McCartney. 

Dziś podwórko Jäger-Passage blokują drewniane drzwi jednego z wynajmujących pomieszczenia kamienicy hosteli. Duch Lennona pozostał i to dosłownie! 

Opracowanie: