Wieczorem poznamy zwycięzcę jubileuszowego 30. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Festiwal uchodzi za najsłabszy od lat, żaden z filmów nie zyskał tak gorącej aprobaty widowni, żeby uznać go za faworyta konkursu.

Szacunek bez zachwytu - tak można określić reakcję gdyńskiej widowni na dwa filmy, o których głośno było jeszcze przed ich gdyńską premierą - "Persona non grata" Krzysztofa Zanussiego i "Wróżby kumaka" Roberta Glińskiego. Mówi się, że obu filmom zabrakło bohaterów i historii, z którymi widownia mogłaby się identyfikować. Podobają się, ale nie wzbudziły większych emocji.

Wielu zwolenników ma brutalny kryminał o walce warszawskiej policji z ormiańską mafią czyli "Pitbull" Patryka Vegi. Swoich zwolenników ma kino "społecznie zaangażowane" czyli "Rozdroże Cafe" Leszka Wosiewicza i "Doskonałe popołudnie" Przemysława Wojcieszka, ale ten ostatni film jest też ostro krytykowany jako zbyt publicystyczny.

Swoją wierną publiczność ma Piotr Trzaskalski, wiadomo już jednak, że "Mistrz" raczej nie powtórzy sukcesu "Ediego" sprzed lat. "Kochankom z Marony" Izabeli Cywińskiej zarzuca się teatralność, "Jestem" Doroty Kędzierzawskiej to kino dla subtelnych koneserów. Bardzo źle przyjęto "Lekarza drzew" Janusza Zaorskiego. O zapowiadanym od roku filmie "Kochankowie Roku Tygrysa" Jacka Bromskiego głośno mówi się, że jego ekipa zrobiła sobie piękne i drogie wakacje w Chinach. Jako pamiątka z podróży film "Kochankowie.." na pewno spełni swoją rolę, jako film -rozczarowuje.

Szukając nieco na siłę filmu, który spodobał się większości widowni, natrafiamy na "Komornika" Feliksa Falka z wysoko ocenianą rolą Andrzeja Chyry. Podobał się także "Skazany na bluesa" Jana Kidawy-Błońskiego i filmy, które konkurowały ze sobą o Nagrodę Dziennikarzy - "Parę osób, mały czas" Andrzeja Barańskiego i "Oda do radości" trójki młodych reżyserów: Anny Kazejak-Dawid, Jana Komasy i Macieja Migasa.