​Szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski wyraził w czwartek przekonanie, że niektóre wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona są skierowane do francuskiej opinii publicznej i nie dotyczą bezpośrednio Polski.

​Szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski wyraził w czwartek przekonanie, że niektóre wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona są skierowane do francuskiej opinii publicznej i nie dotyczą bezpośrednio Polski.
Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto i minister spraw zagranicznych Polski Witold Waszczykowski /Szilard Koszticsak /PAP/EPA

Prezydent Macron jest w trudnej sytuacji, bo po udanych wyborach musi teraz wykazać się wynikami i stworzyć program, który zostanie zrealizowany. Sądzę więc, że niektóre jego uwagi nie dotyczą bezpośrednio Polski, tylko są skierowane do krajowej opinii publicznej - powiedział Waszczykowski po spotkaniu szefów dyplomacji państw Grupy Wyszehradzkiej i Partnerstwa Wschodniego w Budapeszcie.

Polski minister podkreślił też, że Macron "jest w Polsce mile widziany".

Macron skrytykował w wywiadzie dla czwartkowego wydania tygodnika "Le Point" politykę polskiego rządu oraz postawę premier Beaty Szydło, która zapowiedziała, że polski rząd nie zmieni stanowiska w sprawie nowelizacji unijnej dyrektywy o pracownikach delegowanych.

Jednoznacznie potępiam takie podejście i, szerzej, bardzo niepokojącą politykę polskiego rządu, który podważa solidarność europejską, a nawet państwo prawa - oznajmił.

Waszczykowski poinformował, że trwają przygotowania do wizyty w Paryżu polskiego ministra odpowiadającego za sprawy socjalne. Mam nadzieję, że kiedy przeniesiemy ten problem z płaszczyzny politycznej na dyskusję techniczną, uda nam się znaleźć kompromisowe rozwiązanie dla całej Unii Europejskiej - powiedział.

Macron chce jak najszybszego uzgodnienia zmodyfikowanej dyrektywy Unii Europejskiej dotyczącej pracowników delegowanych, postulując równocześnie ograniczenie okresu oddelegowania do maksymalnie jednego roku. Propozycja Komisji Europejskiej mówi o maksymalnie 24 miesiącach.

Przeciwnikami wprowadzania zmian do dyrektywy są Polska i niektóre inne państwa Europy Środkowej i Wschodniej, widzące w tym zagrożenie dla własnych firm, zwłaszcza z sektora transportowego.

(ph)