Co najmniej 15 osób, w tym dzieci, zginęło w ogromnych powodziach, które nawiedziły stan Kentucky w USA, niszcząc tam miejsca zamieszkania najbiedniejszych społeczności regionu - poinformowały dziś lokalne władze. Liczba ofiar może się zwiększyć, cały czas trwa akcja poszukiwawczo-ratownicza.

Dzień wcześniej gubernator stanu Andy Beshear informował o co najmniej trzech ofiarach śmiertelnych powodzi.

Wciąż jest wiele do zrobienia — powiedział Jerry Stacy, dyrektor ds. zarządzania kryzysowego w hrabstwie Perry, które najbardziej ucierpiało w wyniku ulewnych deszczów. Nadal szukamy zaginionych ludzi - dodał.

W miejscach, w których stały przyczepy mieszkalne i domy, teraz nic nie ma... To niewiarygodne - ubolewał Stacy. W ciągu trzech godzin spadło 8 cali (ponad 20 cm) deszczu, czegoś podobnego nigdy tu nie widzieliśmyi - dodał.

Potężne wody powodziowe zalały całe miasta, które otoczone były potokami i strumieniami w dolinach Appalachów. Zniszczone zostały domy, firmy, setki samochodów. Lawiny błotne na stromych zboczach spowodowały, że w wielu miejscach zabrakło prądu, co utrudniało akcję ratunkową.

Spodziewam się, że liczba ta wzrośnie ponad dwukrotnie, prawdopodobnie nawet jeszcze dzisiaj - powiedział gubernator Kentucky.

Powodzią dotknięte zostały także tereny położone na zachodzie stanu Wirginia i południowe rejony stanu Wirginia Zachodnia.

W czwartek Beshear wprowadził stan wyjątkowy na terenie sześciu hrabstw stanu. Ocenił, że naprawa zniszczeń, jakie spowodowała powódź, "zajmie lata".