Stany Zjednoczone zdecydowały o czasowej ewakuacji ambasady w Trypolisie ze względu na intensywne walki między rywalizującymi ze sobą libijskimi rebeliantami. Personel został przeniesiony do sąsiedniej Tunezji.

Personel ambasady, w tym żołnierze amerykańskiej piechoty morskiej strzegący placówki, został ewakuowany drogą lądową pod osłoną myśliwców F-16 i śmigłowców Osprey - podał Pentagon, dodając, że podróż trwała pięć godzin.

Z żalem, musieliśmy zdecydować się na ten krok, ponieważ nasza ambasada leży w bezpośredniej bliskości intensywnych walk i trwającej przemocy między libijskimi frakcjami - napisała w oświadczeniu rzeczniczka Departamentu Stanu Marie Harf.

Według niej, personel ambasady USA wróci do Trypolisu, kiedy będzie tam już bezpiecznie, a do tego momentu będzie prowadził swoją działalność z innego miejsca w regionie i z Waszyngtonu.

Kiedyś walczyli ramię w ramię, dziś walczą ze sobą

Walki o kontrolę nad międzynarodowym lotniskiem w Trypolisie to najnowszy wybuch pogłębiającej się wrogości między grupami byłych rebeliantów, którzy swego czasu ramię w ramię walczyli przeciwko dyktatorowi Muammarowi Kadafiemu.

Po upadku w 2011 roku Trypolisu bojownicy z miasta Zenten i ich sojusznicy kontrolowali obszar obejmujący międzynarodowe lotnisko, podczas gdy rebelianci z portowej Misraty zapuścili korzenie w innych częściach stolicy. Te silnie uzbrojone ugrupowania sprzymierzyły się z rywalizującymi ze sobą siłami politycznymi, które w chaotycznym okresie przejściowym po czterdziestoleciu rządów Kadafiego usiłują kształtować przyszłość Libii.

(bs)