Co najmniej sześć osób zginęło z powodu wichur i powodzi, które nawiedziły Bułgarię. W kilku regionach na wschodzie kraju ogłoszono stan klęski żywiołowej - poinformował wicepremier Tomisław Donczew w wywiadzie dla telewizji BTV.

Wiele miejscowości zostało odciętych od świata. Wichury pozrywały linie energetyczne. Nieprzejezdnych jest wiele dróg.  

Najbardziej ucierpiały wschodnia, południowo-wschodnia i południowo-zachodnia część kraju - regiony Burgas, Haskowa, Błagojewgradu i Kyrdżali, gdzie spadło  ok. 90 litrów deszczu na metr kwadratowy.

Z pomocą pospieszyły m.in. wojsko i obrona cywilna. Rzuciliśmy wszystkie siły, lecz niestety czasami jesteśmy bezsilni wobec żywiołów - powiedział wicepremier.

Jedną z ofiar jest kobieta z okolic naddunajskiego Ruse. Zginęła, gdy na jej samochód spadło powalone przez wichurę drzewo. 47-letni mężczyzna i jego 9-letnie dziecko utonęli w wezbranych wodach rzeki w okolicach Błagojewgradu. W tym regionie woda porwała kobietę. Na południu, pod miastem Dewin, rzeka uniosła samochód z dwoma pasażerami.

Sytuacja w południowej i wschodniej części kraju jest krytyczna. W Burgas, gdzie ogłoszono już stan klęski żywiołowej, woda zalała ulice, podtopionych jest co najmniej 120 domów. Podobna sytuacja jest pod Warną.

(abs)