Władimir Putin oświadczył, że chce walczyć z deindustrializacją kraju. Według niego prowadzi to prosto do impasu. Premier ostrzegł także, że Rosja "spadnie na niższy poziom piramidy międzynarodowego podziału pracy".

Często słyszymy: po co zawracać sobie głowę własnym przemysłem, skoro możemy wszystko kupić za granicą. I samoloty, i statki, i samochody, a nawet część sprzętu zbrojeniowego. To prawda, za gaz i ropę możemy kupić wszystko. Mamy pieniądze - oświadczył rosyjski premier.

Jednakże nie rozwijając się, nie modernizując produkcji w nieunikniony sposób zwiększymy swoją zależność surowcową, utracimy liczne sektory badawcze i kompetencję zdobytą w ciągu minionych dziesięcioleci - podkreślił.

Szczególny akcent położył przy tym na chęć wspierania przez rząd rosyjskiego przemysłu motoryzacyjnego. Rosyjski rynek samochodowy, który był niegdyś uważany za jeden z najbardziej obiecujących w Europie, został mocno dotknięty przez kryzys gospodarczy. W 2009 r. skurczył się aż o 49 proc. w porównaniu z 2008 r.