"Bogacze śpieszą na ratunek Francji", "Milionerzy chcą płacić więcej podatków", "Kto da rządowi miliony?" - to tytuły z pierwszych stron nadsekwańskich gazet. Sensację wywołał apel francuskich milionerów, którzy pragną płacić wyższe podatki, by w okresie kryzysu ratować państwową kasę.

Pierwszy gotowość płacenia wyższych podatków wyraził Maurice Levy. Szef jednej z największych na świecie agencji reklamowych "Publicis" oświadczył, że bogacze mniej niż biedni ludzie odczuwają kryzys, dlatego powinni ratować zadłużona Francję. Najciekawsze jest jednak to, że natychmiast przyłączyło się do niego kilkunastu innych milionerów.

Na czele "ruchu dobroczyńców republiki" chce stanąć Pierre Berge - były szef sławnego paryskiego domu mody Yvesa Saint-Laurenta. Chodzi w większości o milionerów młodego pokolenia lub tych, którzy nie kryją lewicowych poglądów. Według mediów, chcą oni zyskać sobie miano "zbawicieli narodu" i - przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi - wykopać dołek pod Sarkozym, który - nawet w okresie kryzysu - chronił najbogatszych przed fiskusem.