Pół godziny strachu przeżyli niemieccy kontrolerzy lotów. Z przelatującym nad terenem Niemiec indyjskim boeingem z Londynu do Bombaju nie było kontaktu.

Załoga nie reagowała na wezwania kontrolerów lotu. Naziemna obsługa bała się najgorszego, bo rzecz działa się pięć dni po zaginięciu poszukiwanego do dziś malezyjskiego samolotu. W końcu kontakt został jednak odzyskany.

Gazeta "Indian Express" - powołując się na urząd kontrolujący indyjskie lotnictwo cywilne - podaje, że niemieckie służby poprosiły o wyjaśnienia, bo w Niemczech na czas trwania problemu wprowadzono stan gotowości alarmowej.

Odpowiedź przyszła - linia lotnicza poinformowała, że piloci zdjęli słuchawki i... obaj zapomnieli włączyć głośniki. Dlatego nie słyszeli, że są wywoływani. Piloci na dwa tygodnie zostali zawieszeni w swoich obowiązkach.

(j.)