Do 343 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych potężnej fali tsunami w Indonezji. Wywołało ją w poniedziałek wieczorem trzęsienie ziemi o sile 7,7 w skali Richtera. Zaginionych jest nadal 338 osób. Poprzedni bilans mówił o co najmniej 311 zabitych i 412 zaginionych. Władze podały, że w szpitalach przebywa ok. 400 rannych, a ok. 4 tys. osób jest pozbawionych dachu nad głową.

W mieście Padang ludzie tłoczą się przed tablicą wystawioną przy pałacu gubernatora prowincji, gdzie co dwie godziny aktualizowana jest lista ofiar - pisze agencja EFE.

Po prawie 72 godzinach od katastrofy odnalezienie żywych będzie "bardzo, bardzo trudne" - powiedział agencji EFE szef misji Czerwonego Krzyża na Zachodniej Sumatrze, Hans Bochove.

Fala tsunami nadeszła w nocy, gdy padał deszcz. Usłyszeliśmy dźwięk przypominający eksplozję - opowiada 20-letnia Chandra, której w wyniku kataklizmu straciła męża. Jej dziecko nadal jest zaginione.

Nie wiedzieli o ostrzeżeniu

Świadkowie zaznaczają, że nie wiedzieli o ostrzeżeniu przed tsunami, wystosowanym przez władze tuż po trzęsieniu ziemi. Kosztowny system ostrzegania został zainstalowany po przejściu tsunami w grudniu 2004 roku, w wyniku którego zginęło ok. 226 tys. ludzi w kilku azjatyckich krajach.

Jak pisze agencja AP powołując się na władze, miesiąc temu system się popsuł z powodu zaniedbań w eksploatacji. Z kolei według agencji AFP, na wyspach Mentawai system w ogóle nie działał, ponieważ w wielu wsiach nie ma prądu.

Utrudniona pomoc

Jak pisze agencja EFE, obecnie głównym problemem logistycznym jest znalezienie właściwego środka transportu na dostarczenie na odległe wyspy Mentawai pomocy tysiącom poszkodowanych. Podróż łodzią zajmuje kilkanaście godzin, a wysokie fale sprawiają, że jest niebezpieczna. Najlepszym środkiem transportu ratowników i niezbędnych materiałów są awionetki i helikoptery, jednak w związku z tym, że rząd nie ogłosił stanu klęski żywiołowej, brakuje na to środków finansowych.

W związku ze złymi warunkami atmosferycznymi ratownicy i pierwsza pomoc dotarli na miejsce dopiero w środę. Jak poinformował fotograf agencji AFP, w czwartek do miasta Sikakap na wyspie Północna Pagai dotarł statek z jedzeniem, wodą i lekami.

Szef centrum zarządzania kryzysowego, Harmansyah, opowiadał dziennikarzom AP o drogach i plażach pełnych spuchniętych zwłok. Dodał, że ogromne zniszczenia w co najmniej 20 wioskach świadczą o tym, że fala tsunami mogła mieć nawet sześć metrów wysokości. Wcześniej informowano o trzymetrowej fali.

Archipelag Mentawai jest jednym z najbardziej narażonych na trzęsienia ziemi regionów Indonezji. Oprócz surferów, wyspy nie przyciągają jednak wielu turystów, gdyż są trudno dostępne.