O kwitnącym w internecie nielegalnym hazardzie pisze piątkowa "Rzeczpospolita". Celnicy nie potrafią poradzić sobie z tym zjawiskiem, za to - jak podkreśla gazeta - ścigają graczy. Tak wynika z raportu NIK, do którego dotarł dziennik.
Liczba zagranicznych podmiotów oferujących nielegalny hazard podwoiła się - z 86 w 2012 r. do 156 w 2014 r.
"Rzeczpospolita" przypomina, że po głośnej aferze hazardowej zaostrzono przepisy i od 2011 r. np. w ruletkę można grać tylko w kasynach. "Zakazane jest organizowanie i udział w grach hazardowych online z wyjątkiem tzw. zakładów wzajemnych (bukmacherskich), które mogą być organizowane w sieci tylko przez firmy posiadające zezwolenie Ministerstwa Finansów" - czytamy w dzienniku.
Jak zaznacza jednak gazeta, firmy z siedzibami w rajach podatkowych nie przejmują się jednak zakazami. "Oferują polskim graczom całą gamę usług: oprócz bukmacherki, m.in. ruletkę czy Blackjacka. Z powodzeniem je, również wbrew ustawie, reklamują" - pisze "Rzeczpospolita".
Bezradność celników potwierdza kontrola NIK. Nie umieją oni ograniczyć działalności zagranicznym firmom zarabiającym w Polsce, choć te - jak zaznacza gazeta - nie mają wymaganych zezwoleń.
Cały artykuł do przeczytania w najnowszej "Rzeczpospolitej". Tam również przeczytacie następujące artykuły:
- Fox walczy o polską piłkę
- Pilecki na listę lektur szkolnych
(mal)
"Rzeczpospolita"