Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt ze szczecińskiego Wielgowa ma się pozbyć części podopiecznych. Tylko wtedy dostanie dofinansowanie z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. RDOŚ wyznaczył już termin - to koniec kwietnia.

Kontrolerzy z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska uznali, że zwierząt w ośrodku jest za dużo, i nakazali prowadzącym zmniejszyć liczbę podopiecznych. Chodzi o zwierzęta gatunków chronionych, których stan nie pozwala na wypuszczenie ich na wolność, a które jednocześnie nie potrzebują dalszego leczenia. To przede wszystkim ptaki, które w wypadku złamały skrzydło i teraz już nie latają.

To ośrodek rehabilitacji. Zwierzęta, które nie wymagają dalszej rehabilitacji, powinny być przekazane innym podmiotom, które będą je przetrzymywać - mówi rzeczniczka szczecińskiego oddziału RDOŚ Agata Suchta. Problem w tym, że kalekich zwierząt nie ma gdzie przekazać. Ogrody zoologiczne ich nie chcą, prywatne osoby hodować ich nie mogą, bo na to trzeba mieć specjalne zezwolenie. Kontrolerzy RDOŚ nakazali więc uśpić zwierzęta, które nie mają szans na pełen powrót do zdrowia. Stan zwierząt mają ocenić weterynarze.

Na liście do eutanazji jest m.in. bocian czarny - to bardzo rzadki gatunek - który ma złamane skrzydło i nie lata. Są też żuraw, sokół wędrowny, sowa płomykówka i orły bieliki.

Inspektorzy RDOŚ ponowną kontrolę w ośrodku w Wielgowie zapowiedzieli na 28 kwietnia. Ośrodek dostanie dofinansowanie tylko wtedy, gdy spełni wskazania z poprzedniej kontroli. Prowadzący ośrodek nie chcą jednak poddawać podopiecznych eutanazji.

Ośrodek od stycznia został bez pieniędzy. Wcześniej na leczenie i wyżywienie zwierząt łożyły RDOŚ i miasto. Z końcem roku obie dotacje się skończyły. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska od lutego utrzymuje, że umowę na dofinansowanie ośrodka podpisze na dniach. W marcu szczecińscy radni kazali urzędnikom w ciągu miesiąca znaleźć środki na zwierzęta z Wielgowa. Jednak zamiast dofinansowania dla ośrodka, urzędnicy szykują dla radnych pisemną odpowiedź.

(mpw)