Lekarze ze szpitala w Trzebnicy przeszczepili dłoń byłemu żołnierzowi, który wrócił z Afganistanu. To szósta tego typu operacja w Polsce i osiemdziesiąta ósma na świecie. Teraz kluczowy będzie najbliższy tydzień, kiedy okaże się, czy przeszczep się przyjął - donosi portal polska-zbrojna.pl

W 2008 roku żołnierz stracił prawą dłoń w eksplozji miny pułapki. Rok później znalazł się na liście oczekujących na przeszczep. Zabieg, któremu miał się poddać, jest bardzo skomplikowany. Dlatego też, jak podkreślają lekarze, dawca musiał być dobrany idealnie, a ryzyko, że organizm odrzuci przeszczep - minimalne.

W poniedziałek w końcu się udało. Cała procedura ruszyła. Aby przeszczep mógł się powieść, trzeba go wykonać szybko. W przypadku ręki od pobrania jej od dawcy do rozpoczęcia operacji mamy od trzech do ośmiu godzin - podkreśla doktor Adam Chełmoński z Oddziału Chirurgii Ogólnej Szpitala im. św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy. Problem w tym, że pacjent na co dzień mieszka na drugim końcu Polski. Lekarze poprosili więc o pomoc wojsko.

Walka o każdą sekundę

Z 43 Bazy Lotnictwa Morskiego w Gdyni-Babich Dołach w poniedziałek wystartował helikopter ratowniczy "Anakonda". Nasze maszyny przez całą dobę pełnią dyżury na wypadek, gdyby musiały interweniować na morzu. Do tej akcji jednak został wyznaczony dodatkowy śmigłowiec - tłumaczy ppor. Czesław Cichy, rzecznik Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Ostatecznie do szpitala w Trzebnicy pacjent dotarł przed północą. Niedługo potem rozpoczęła się skomplikowana operacja, która trwała około dwunastu godzin.

Lekarze z trzebnickiego szpitala musieli połączyć struktury kostne, naczyniowe, mięśniowe i nerwowe przedramienia oraz przeszczepianej ręki. Bardzo ważna jest tutaj współpraca specjalistów z wielu dziedzin medycyny - podkreśla dr Chełmoński. To surowy sprawdzian kunsztu chirurgicznego, ale też skrajnie trudne przedsięwzięcie logistyczne, które czasem bez pomocy innych, tak jak w tej sytuacji wojska, może okazać się niemożliwe do zrealizowania - przekonuje.

Teraz pacjenta czeka długotrwała rehabilitacja. Według lekarzy, kluczowy będzie tutaj najbliższy tydzień, kiedy to okaże się, czy przeszczep został przyjęty przez organizm. Cieszymy się, że operacja się powiodła. Miejmy nadzieję, że wszystko dobiegnie do szczęśliwego końca - zaznacza gen. broni pil. Lech Majewski, dowódca Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, które zorganizowało transport żołnierza do Trzebnicy.

Szpital w Trzebnicy to jedyna placówka w Polsce, która zajmuje się przeszczepianiem kończyn od zmarłych dawców. Od 2006 roku tamtejsi lekarze wykonali siedem udanych transplantacji dłoni. Jeśli kilka lat temu ktoś powiedziałby mi, że takie operacje będą wkrótce możliwe, co najwyżej bym się uśmiechnął. Tymczasem niedawno zajmowaliśmy się pacjentem, który stracił rękę w wieku półtora roku. Nigdy się z tym nie pogodził. Zabiegowi przeszczepu poddał się w wieku 30 lat. Dziś, można powiedzieć, na nowo uczy się ręki. To naprawdę niesamowite - opowiada dr Chełmoński.

Lekarze z Trzebnicy wykonują też zabiegi replantacji, czyli przyszycia pacjentowi jego własnej kończyny utraconej np. w wypadku.

Polska Zbrojna