W podlaskiej gminie Gródek znaleziono szesnaście padłych dzików. U ośmiu z nich wykryto wirusa afrykańskiego pomoru świń. To już osiemnasty przypadek tej choroby w Polsce, ale pierwszy na tak dużą skalę.

Podobnie jak w poprzednich przypadkach, tak i teraz chore zwierzęta znaleziono w strefie z ograniczeniami. Wszystkie zakazy i nakazy pozostają więc bez zmian. Dziki leżały na polu kukurydzy, niedaleko miejscowości Piłatowszczyzna, 15 kilometrów od granicy z Białorusią. Zwierzęta zostały już zutylizowane pod nadzorem lekarza weterynarii.

Jak dotąd wszystkie przypadki ASF u dzików w Polsce - oraz pierwsze przypadki tego wirusa u trzody chlewnej - wystąpiły w Podlaskiem, w strefie przygranicznej z Białorusią.

W czwartek minister rolnictwa Marek Sawicki informował, że ministerstwo przygotowało przepisy, które pozwolą na uzyskanie rekompensat tym rolnikom, którzy przez 3 lata zrezygnują z hodowli świń w strefie zagrożonej wirusem ASF. Rolnicy, którzy świadomi zagrożenia chorobą podejmą decyzję o likwidacji produkcji, dostaną rekompensaty za to, że przez 3 lata nie będą hodowali świń. Jeżeli jednak będą musieli zlikwidować stado z polecenia lekarza weterynarii dostaną zapłatę tylko za usuwane świnie.  

W trzykilometrowej strefie, gdzie wystąpiły dwa ogniska ASF u świń, cała trzoda została wybita. Było to 300 sztuk świń.

Z powodu wystąpienie wirusa ASF w Polsce w połowie lutego br., Rosja i wiele innych krajów spoza Unii Europejskiej wprowadziło zakaz importu polskiej wieprzowiny.

(mpw)