Parlament Europejski uchylił immunitet Januszowi Korwin-Mikkemu. Zrobił to na wniosek Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która chce pociągnąć europosła do odpowiedzialności za spoliczkowanie Michała Boniego. Chodzi o incydent z lipca ubiegłego roku podczas zorganizowanego przez MSZ spotkania polskich europosłów. Zawiadomienie w tej sprawie złożył resort spraw zagranicznych, a prokuratura uznała, że doszło do naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Korwin-Mikkemu grozi do 3 lat więzienia.

Według art. 222 par. 1 Kodeksu karnego, "kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3".

Korwin-Mikke mówił po incydencie, że spoliczkował Boniego, bo tak mu obiecał. Kiedy w czasie debaty ws. ustawy lustracyjnej w 1992 roku Boni wypierał się, że był agentem SB i wyzywał mnie od idiotów, dałem mu słowo i go dotrzymałem. Przyznał się potem, że był agentem, od początku miałem rację - mówił Korwin-Mikke.

31 października 2007 roku Michał Boni, który otrzymał propozycję wejścia do rządu Donalda Tuska, poinformował, że podpisał pod wpływem szantażu w 1985 roku deklarację współpracy z SB, choć samej współpracy nigdy nie podjął.

Po incydencie na spotkaniu Boni napisał na Twitterze: Powiedziałem "dzień dobry" posłowi Korwin-Mikkemu, uderzył mnie w twarz. To nie jest normalne!. Zaznaczył też, że za różne rzeczy już przepraszał. Z pokorą przyjmuję ataki! Ale jest granica! - podkreślił.

Bez uchylenia immunitetu europosłowi nie można postawić formalnego zarzutu.

(MRod)