Przez kilka tygodni w lecie w gminie Rewal prywatna firma z Gdańska, na zlecenie Straży Gminnej dokonywała pomiarów szybkości za pomocą fotoradarów - informuje "Kurier Szczeciński". Teraz wysyła wezwania do zapłaty. Nielegalnie, ale niektórzy płacą.

Kierowcy dostali też do wypełnienia oświadczenia, w których mają podać swoje szczegółowe dane: PESEL, numer prawa jazdy, imię ojca i matki, numery telefonów, dowodu osobistego i inne. Słowem, mają ułatwić ukaranie siebie samych, co już wywołuje rozbawienie.

Sprawcy otrzymali także kserokopię 4 świadectw legalizacji fotoradarów (na wybrzeżu były tylko dwa). Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że jedno z urządzeń zostało zalegalizowane dopiero 20 września i wykonane przez niego zdjęcia nie mają żadnej wartości.

Dwa pozostałe świadectwa legalizacji nie mają wypełnionej rubryki "użytkownik". I najciekawsze: na dokumencie zwanym "raportem" ( zdjęcie auta, nr rejestracyjny, twarz kierowcy i przekroczona szybkość) nie jest zapisane, który radar wykonał to zdjęcie.

Policjanci potwierdzili, że wezwania do ukarania są bezprawne. Strażnicy trafili "jeleni". I wielu z nich zapłaci, chociaż wezwanie nie spełnia prawnych wymogów. Niedawno Rzecznik Praw Obywatelskich stwierdził, że wydane rozporządzenie MSWiA, zezwalające strażnikom miejskim na dokonywanie pomiarów prędkości jest bezprawne.