Nawet dożywocie grozi 34-letniemu Markowi K. za obcięcie dłoni maczetą klientowi jednego z krakowskich nocnych klubów. Prokuratura skierowała właśnie do sądu w Krakowie akt oskarżenia w tej sprawie. Zarzuca mężczyźnie usiłowanie zabójstwa i spowodowanie poważnego okaleczenia.

Zobacz również:

Do napaści doszło 15 marca w Krakowie ok. godz. 3 nad ranem. W wyniku awantury, jaka wywiązała się pomiędzy klientem a obsługą klubu, wezwano policję i agencję ochrony. Nadjeżdżający patrol zobaczył wybiegającego z klubu mężczyznę, a za nim zamaskowanego napastnika w kominiarce i z maczetą w ręce.

Napastnik zadał dwa ciosy, wymierzone w głowę i plecy uciekającego. Zdaniem prokuratury, tylko dlatego, że atakowany był w ruchu, atak skończył się amputowaniem dłoni, a nie zabójstwem.

Policja udaremniła kolejne ciosy. Ranny mężczyzna został przetransportowany do szpitala w Trzebnicy. Jak się okazało, jego druga dłoń także była prawie odcięta. Lekarzom w Trzebnicy udało się przyszyć obie dłonie.

Zaatakowany mężczyzna był wówczas pod znacznym wpływem alkoholu i nie pamiętał zdarzenia. Z kolei oskarżony znajdował się pod wpływem amfetaminy; również zasłaniał się niepamięcią. Początkowo nie przyznał się do zarzutów, potem wyjaśniał, że zadał ciosy, a do lokalu przybył na skutek powiadomienia o awanturze, ponieważ był zatrudniony jako ochroniarz. Zatrudnienia oskarżonego nie potwierdził jednak właściciel lokalu.