26-letni Maciej Stawinoga przejechał już na rowerze 76 tysięcy km i nie zamierza przestać. Jadąc rozdaje innym rowerzystom elementy odblaskowe. Jego podróż trwa od 13 stycznia 2009 roku. Wyruszył w nią po tym, jak na jego oczach na przejściu na pieszych zginęła dziewczynka.

Forest Gump co prawda biegł, ale Maciej Stawinoga ze Szczecina zwany "odblaskowym aniołem", tak jak bohater filmu Roberta Zemeckisa, leci przed siebie, bo wierzy, że tak trzeba. Zginęła dziewczyna za moimi plecami na przejściu dla pieszych i z tego powodu zacząłem jeździć rowerem po całej Polsce - mówi Maciej Stawinoga.

Pan Maciej śpi pod namiotem, pracuje dorywczo, np. na budowach. Je chleb z musztardą. Puka do drzwi mówiąc, że jest w podróży, ale ludzie mu pomagają. Światełka odblaskowe dostaje za darmo od ich producentów. Każdy z nas dostał życie za darmo i nie warto go tracić za dwa pięćdziesiąt - mówi nawiązując do rowerzystów, siadających na rower po wypiciu piwa.

Rower pana Macieja przypomina wehikuł czasu. Jego bagaż to światełka odblaskowe. Maciej tak jak Forest Gump chyba wie, że życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiadomo, co ci się trafi.