Wbrew zapowiedziom premiera Donalda Tuska i ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza pacjenci nie dostaną Karty Leczenia Onkologicznego, czyli tzw. zielonej książeczki, która miała być przepustką do szybkich badań i nielimitowanego leczenia. Z druku książeczki zrezygnowały resort zdrowia i NFZ. Kartę zastąpi kilka stron dokumentów, które będzie musiał wydrukować lekarz rodzinny. Do pomysłu sceptycznie podchodzą lekarze rodzinni - obawiają się m.in. biurokracji i dodatkowych kosztów.

Jak dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski, przy wstępnym podejrzeniu raka lekarz rodzinny ma sięgnąć po specjalną aplikację, taką zakładkę w systemie do rozliczeń z NFZ-etem, i tam wpisać dane pacjenta. System NFZ-etu ma wygenerować unikalny numer i dla tego pacjenta, i dla siedmiu stron, które wydrukuje pacjentowi lekarz. Ma tam wpisać rozpoznanie, wykonane badania i ich daty.

Lekarz rodzinny ma wypełnić pierwsze dwie strony, kolejne dwie uzupełni lekarz specjalista, a ostatnie trzy już szpital.

Na każdym z tych etapów NFZ ma identyfikować i pacjenta, i placówki, które go leczą, po wspomnianym unikalnym numerze i po kodzie kreskowym.

Cały ten system ma być w teorii przepustką właśnie do szybkiego leczenia i barierą, która sprawi, że tylko pacjenci onkologiczni będą omijali kolejki.

Lekarze krytyczni. Boją się kosztów i biurokracji

Sceptycznie do nowego pomysłu podchodzą lekarze rodzinni, z którym rozmawiał nasz reporter. Ich zastrzeżenia budzi fakt, że ministerstwo, rezygnując z druku i dystrybucji "zielonej książeczki", przerzuci koszty na lekarzy. Tego obawia się m.in. doktor Jacek Łuczak, szef Kolegium Lekarzy Rodzinnych. To będzie dokumentacja, która będzie kosztować. Wypełnianie jej będzie obciążeniem i dla lekarzy rodzinnych, i dla lekarzy specjalistów - podkreśla.

Z kolei Jacek Krajewski z Porozumienia Zielonogórskiego mówi, że jeśli już jakiś dokument dla pacjenta musi być, to lepiej ściągać gotowy druk z systemu NFZ-etu. Kluczowe jednak - jak podkreśla - jest to, by system sprawnie nadawał unikalne numery pacjentom z rozpoznaniem raka. Inaczej NFZ nie będzie w stanie prześledzić całego procesu od rozpoznania do wdrożenia leczenia - zaznacza. A tylko wtedy Fundusz ma płacić lekarzom dodatkowo i sprawdzać skuteczność ich rozpoznania.

Lekarze skarżą się również, że cały czas nie ma szczegółowych przepisów - zarządzeń NFZ-etu w tej sprawie, nie mówiąc już o finansowaniu całego pakietu.

(edbie)