55-letnia kobieta zginęła potrącona przez samochód w Sobótce Nowej w woj. łódzkim. Kierowca uciekł z miejsca wypadku, nie udzieliwszy ofierze pomocy. Ranna kobieta leżała w rowie przez kilka godzin. Miała otwarte złamanie nogi i uraz głowy. Dopiero rano nieprzytomną znalazł ją mąż, który zaniepokojony jej nieobecnością, zaczął jej szukać. Wezwał karetkę, ale mimo reanimacji kobieta zmarła. Sprawca wypadku usłyszał już zarzuty. Nie przyznaje się do winy.

42-letni kierowca usłyszał zarzuty, dotyczące spowodowania w stanie nietrzeźwości wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, połączonego z ucieczką z miejsca zdarzenia. Grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności - powiedział Krzysztof Kopania z prokuratury okręgowej w Łodzi. 

Po południu rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi Paweł Urbaniak poinformował, że sąd w Łęczycy aresztował podejrzanego na trzy miesiące.

Do wypadku doszło w nocy z piątku na sobotę, w jednej z miejscowości powiatu łęczyckiego. Jak wynika z ustaleń, kobieta została potrącona w czasie, gdy wracała z pracy do domu rowerem. Rower był oświetlony, a jadąca nim kobieta miała na sobie kamizelkę odblaskową. Kierowca pojazdu zbiegł z miejsca zdarzenia, nie udzielając 55-latce pomocy.

Po kilku godzinach, leżącą w rowie kobietę odnalazł jej mąż. Kobieta oddychała, ale nie było z nią żadnego kontaktu. Mężczyzna zawiadomił pogotowie. Mimo reanimacji 55-latki nie udało się uratować. Według śledczych, stwierdzone otwarte złamanie nogi wskazuje na możliwość wykrwawienia się ofiary.

Po kilku godzinach policja odnalazła sprawcę wypadku. 42-latek był pijany. Według śledczych, krytycznej nocy, w towarzystwie innych mężczyzn, spożywał alkohol.

 

(j.)