Były toruński proboszcz i jego przyjaciółka odpowiedzą przed sądem za próbę wyłudzenia kredytu. Prokuratura twierdzi, że rok temu Tadeusz P. i Ewa P. podrobili dokument kurii w Toruniu. Było to zaświadczenie o zatrudnieniu i osiąganych zarobkach. Obojgu grozi kara do pięciu lat więzienia.

Sprawa duchownego stała się głośna w Toruniu rok temu. Tadeusz P., wówczas proboszcz jednej z parafii na terenie miasta, zniknął nagle ze swojej plebanii.

Zaginięcie duchownego zgłosiła policji Ewa P., która publicznie oskarżała kurię o uprowadzenie proboszcza. Po kilku dniach policja ujawniła, że ksiądz zgłosił się na komisariat w Gdańsku i oświadczył, iż przebywa w tym mieście dobrowolnie na leczeniu i nie życzy sobie, by ujawniać jego nowego adresu.

Nie wiadomo, na jaki cel duchowny potrzebował pieniędzy z kredytu - prawie 100 tysięcy. Według prokuratury, początkowa wersja, że fundusze miały wspomóc budowę kościoła, nie potwierdziła się w czasie śledztwa.