"Elżbieta Bieńkowska przyszła do rządu na gotowe, czyli w sytuacji, kiedy gotowe były już projekty wydatkowania środków unijnych na lata 2007-13" - mówi Jarosław Kaczyński. Zdaniem prezesa PiS Bieńkowska niesłusznie uznawana jest prymuskę w rządzie. "

Ta sytuacja powinna być sprostowana. Jeśli chodzi o poszczególne dziedziny jej działalności, to czasem zdarzy się trójka, dużo częściej dwójka, czyli mierny, wcale nierzadko niedostateczny - tak Jarosław Kaczyński podsumowuje dotychczasową działalność minister z rządu Donalda Tuska. Według prezesa PiS, wszystkie unijne projekty na lata 2007-13, były przygotowane i zatwierdzone przez Brukselę. Dlatego to określenie na gotowe jest całkowicie uzasadnione - dodał Kaczyński. Jak zaznaczył, PO po przejęciu władzy wstrzymała realizację wielu projektów. Kalendarz wydatków został dostosowany do kalendarza politycznego, polityczne względy, jak można sądzić, decydowały o zdecydowanym osłabieniu wsparcia dla tzw. ściany wschodniej - wyliczał prezes PiS. Krótko mówiąc, nie ma się czym chwalić - dodał.


"Prezes mija się z prawdą"

Na słowa prezesa PiS zareagowało na Twitterze ministerstwo rozwoju regionalnego. "Jarosław Kaczyński nieustannie mija się z prawdą" - czytamy. Według resortu Jarosław Kaczyński "zostawił w spadku nie projekty, ale nazwy projektów". "Nic nie było gotowe. Kaczyński zostawił niewynegocjowany największy program Infrastruktura i Środowisko. Przegląd inwestycji pozostawionych po Kaczyńskim ujawnił nieprzygotowane projekty, bez zapewnionego odpowiedniego dofinansowania. (...) Żadne projekty nie były zatwierdzone w Brukseli. Kaczyński myli projekty programów operacyjnych z inwestycjami" - napisano. 

Odnosząc się do słów prezesa PiS o Polsce Wschodniej, resort podkreśla, że "w przeliczeniu na głowę mieszkańca województwo warmińsko-mazurskie ma dwa razy więcej euro niż śląskie i łódzkie razem wzięte".

Europoseł PiS Tomasz Poręba na poniedziałkowej konferencji powiedział, że Polska jest obecnie na ósmym miejscu w Europie pod względem wykorzystania środków unijnych. Jak mówił, "marnowane" są środki europejskie przeznaczone m.in. na kolej, internet szerokopasmowy, drogi szybkiego ruchu, innowacyjność, kapitał ludzki.

Jeżeli utrzyma się obecne powolne tempo wydawania środków europejskich, a średnia z pierwszych ośmiu miesięcy 2013 r. to 3 miliardy zł miesięcznie, nie zdążymy wykorzystać wszystkich dostępnych funduszy przyznanych nam na lata 2007-13. W związku z tym Polska może stracić nawet do 33 miliardów zł. Wydajemy źle, za wolno, za mało. (...) Rząd marnuje szanse rozwojowe dla naszego kraju - przekonywał Poręba.

Z kolei poseł PiS Andrzej Adamczyk sytuację przedsiębiorców uczestniczących w zamówieniach publicznych z wykorzystaniem środków unijnych porównał do gry w ruletkę. Inwestycje idące w dziesiątki miliardów doprowadziły do upadku przedsiębiorców, często nawet tych największych graczy na arenie europejskiej. Oczekujemy od pani minister Bieńkowskiej na odpowiedź: co chce Pani zaproponować tym polskim przedsiębiorcom, którzy są na krawędzi bankructwa? - pytał Adamczyk. Jak mówił, Bieńkowska jest "współodpowiedzialna" za trudną sytuację tych przedsiębiorstw.

UG