Robert Biedroń z Kampanii Przeciw Homofobii złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez policjantów. Twierdzi, że podczas czwartkowych manifestacji w Warszawie został pobity przez funkcjonariuszy. Miało do tego dojść w radiowozie, gdy był skuty kajdankami.

Zobacz również:

Biedroń został w czwartek zatrzymany podczas demonstracji, które przeszły ulicami Warszawy w dniu Święta Niepodległości. W piątek postawiono mu zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Grozi za to do trzech lat więzienia.

On sam na piątkowej konferencji prasowej nazwał ten zarzut "kuriozalnym". Jego zdaniem, to on został trzykrotnie pobity przez funkcjonariuszy - miał być m.in. bity przez policjanta w radiowozie, gdy był już skuty kajdankami. To właśnie przeciwko temu funkcjonariuszowi Biedroń złożył zawiadomienie w śródmiejskiej prokuraturze rejonowej. Mec. Jacek Dubois, adwokat Biedronia, poinformował też, że złożył wniosek o umorzenie postępowania przeciw swojemu klientowi.

Biedroń podkreślał, że policja nie pozwoliła mu się skontaktować z najbliższymi. Mówił też, że protokół zatrzymania przedstawiono mu dopiero w piątek, co jest naruszeniem procedur.

Policja: Wyjaśnimy tę sprawę

Rzecznik komendanta stołecznego policji podinsp. Maciej Karczyński przyznał, że zarzuty kierowane przez Biedronia są bardzo poważne. Należy je szczegółowo wyjaśnić. Na pewno to zrobimy. Nasz wydział kontroli będzie to badał - zapewnił.

Jednak zdaniem Karczyńskiego, należy się też zastanowić, co Biedroń robił wśród osób, które rzucały kamieniami i racami w stronę legalnego marszu narodowców. Policja próbowała te osoby powstrzymać i nie dopuścić do konfrontacji - podkreślił policjant. Według niego, Biedroń był jedną z osób, która nie chciała się podporządkować policyjnym poleceniom. Z zeznań policjantów ma ponadto wynikać, że Biedroń najpierw chwycił interweniującego policjanta i próbował mu wyrwać pałkę, a potem uderzył funkcjonariusza w twarz.

Według Karczyńskiego, Biedroń odmówił też podpisania protokołu zatrzymania i skorzystania z przysługujących mu praw, m.in. skontaktowania się z rodziną i skorzystania z obrońcy.

Czwartkowy "Marsz Niepodległości" zorganizowany przez Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolską przeszedł przez Warszawę mimo kontrmanifestacji środowisk antyfaszystowskich skupionych w Porozumieniu 11 Listopada. Narodowcy zostali zmuszeni do zmiany trasy przemarszu. Łącznie na ulicach stolicy protestowało kilka tysięcy osób, doszło do bójek i przepychanek. Zatrzymano 33 osoby, dwanaście z nich ma dostać lub już dostało zarzuty naruszenia nietykalności lub czynnej napaści na policjantów.