33 osoby zatrzymane i jeden ranny policjant - to bilans demonstracji, które odbyły się w Warszawie z okazji święta 11 listopada. Łącznie na ulicach stolicy protestowało kilka tysięcy osób. Doszło do bójek i przepychanek z policją.

Rzecznik komendanta stołecznej policji Maciej Karczyński powiedział, że demonstracje zabezpieczało kilkuset policjantów. Zatrzymaliśmy 33 osoby, tych najbardziej agresywne, które zaatakowały bądź policjantów, bądź inne osoby. Poleciały w naszą stronę m.in. kamienie. Jeden policjant został ranny - zaznaczył Karczyński. Dodał, że pełny bilans będzie znany w piątek rano.

Ulicami stolicy przeszedł m.in. "Marsz Niepodległości" zorganizowany przez ONR i Młodzież Wszechpolską oraz kontrmanifestacja antyfaszystów. Narodowcy zostali zmuszeni do zmiany trasy przemarszu. W pobliżu pl. Zamkowego, na Krakowskim Przedmieściu i na skrzyżowaniu ul. Senatorskiej i Miodowej, zebrało się wczesnym popołudniem ponad tysiąc osób, które zamierzały zablokować manifestację MW i ONR. Zebrani ustawili transparenty m.in. z napisem "Faszyzm nie przejdzie". Członkowie i sympatycy MW i ONR przeszli z pl. Zamkowego ulicami Powiśla na pl. Na Rozdrożu przed pomnik Romana Dmowskiego. Na trasie doszło do kilku incydentów.

Na czwartek w stolicy zgłoszono 23 zgromadzenia publiczne, jednak często w zgłoszeniach podawano to samo miejsce i czas demonstracji, jak w przypadku np. "Marszu Niepodległości" i kontrmanifestacji antyfaszystów. Dodatkowo, jak podała policja, część zgłoszonych zgromadzeń się nie odbyła.