31-letnia kobieta, która zmarła w Rzeszowie z powodu wirusa A H1/N1, była leczona właściwie -uważają lekarze. Dyrekcja specjalistycznego szpitala chorób płuc, zdementowała także informacje o tym, że nie przyjęli chorej na oddział.

Informacja o śmierci 31-letniej rzeszowianki, która osierociła troje dzieci, pojawiła się wczoraj. Według pierwszych spekulacji, mogła umrzeć z winy lekarzy. Gdy kobieta zgłosiła się do Szpitala Miejskiego w Rzeszowie, rozpoznano u niej zapalenie płuc. Została skierowana do położonego tuż obok, Specjalistycznego Zespołu Gruźlicy i Chorób Płuc. Nie została przyjęta z braku miejsc. Trafiła na oddział w szpitalu miejskim. Po kilkunastu godzinach lekarze ponownie skierowali ją do szpitala specjalistycznego.

Wczoraj podawano, że po raz kolejny nie została przyjęta. Okazało się to jednak nieprawdą. Dziś rano rozmawiałem z dyrekcją szpitala specjalistycznego. Zapewniono mnie, że za drugim razem, kobieta została przyjęta na oddział pulmonologii i chemioterapii.

Prawdopodobną przyczyną całego zamieszania, jest konflikt pomiędzy dyrekcjami obu szpitali.

Wróćmy jednak do zmarłej kobiety. Stan trzydziestojednolatki pogarszał się. Miała wirusowe zapalenie płuc. Pojawiło się także podejrzenie grypy (wtedy nie wiedziano jeszcze, że jest to wirus typu A H1/N1). Podawano jej leki przeciwwirusowe. Po 12 godzinach stan kobiety był tak poważny, że konieczne było przeniesienie jej na oddział intensywnej terapii. Szpital specjalistyczny takim nie dysponuje. Ma podpisane umowy z innymi placówkami. Pacjentka po raz kolejny wróciła do szpitala miejskiego. Lekarzom nie udało się jej uratować.

Lekarze jednoznacznie wykluczają, że przeniesienie kobiety z jednego szpitala do drugiego, na pewno nie wpłynęło negatywnie na pogorszenie się stanu jej zdrowia. Trzydziestojednolatka jest 17. ofiarą wirusa A H1/N1 w Polsce.