Dymisji nie tylko wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, ale także jego szefa Zbigniewa Ziobry domaga się opozycja. Portal Onet ujawnił, że wiceminister Piebiak koordynował oszczercze działania internetowych trolli przeciwko sędziom sprzeciwiającym się zmianom w sądownictwie. Premier Morawiecki poinformował, że w sprawie doniesień Onetu zażądał wyjaśnień od ministra sprawiedliwości.

Opozycja chce dymisji Zbigniewa Ziobry, bo jak twierdzą posłowie Platformy Obywatelskiej, minister sprawiedliwości wiedział o tym procederze i go popierał. Oburza ich także brak reakcji ministerstwa i prokuratury na te doniesienia.

Nie wyobrażamy sobie, żeby minister Ziobro dalej pełnił swoją funkcję. Tylko dymisja i jego natychmiastowe odwołanie może przeciąć te tragiczną serię w Ministerstwie Sprawiedliwości - oświadczył poseł Jerzy Kropiwnicki.

Zdaniem posła wiceminister Piebiak, "który jest również sędzią makabrycznie złamał zasady etyki sędziowskiej i za to do tej pory nie odpowiedział". To jest coś niesamowitego, że takie osoby które łamią kręgosłupy polskim sędziom starają się dalej pełnić funkcje publiczne - dodał.

Przekonywał też, że Piebiak powinien odpowiedzieć karnie - za przekroczenie uprawnień. Wiceminister sprawiedliwości łamie prawo, żeby hejterom dać informacje na temat adresów prywatnych sędziów, którzy przeciwstawiają się demolce polskiego sądownictwa - mówił na konferencji Kropiwnicki. Chodzi o przekazanie adresu Krystiana Markiewicza, szefa stowarzyszenia Iustitia.

Kropiwnicki zażądał też wszczęcia wobec Piebiaka postępowania dyscyplinarnego i zawieszenia w pełnieniu wszystkich publicznych urzędów, w tym urzędu sędziowskiego.

Z kolei poseł Paweł Olszewski tak podsumowuje motywację - jak to określa - "ministerstwa hejtu": Zamach na sądownictwo nie do końca PiS-owi wyszedł, stąd metody rodem z Białorusi.

Ministerstwo Sprawiedliwości do tej pory nie odniosło się do tego skandalu. Premier Morawiecki poinformował przed południem, że zażądał wyjaśnień od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry w sprawie doniesień Onetu. W ślad za tym podejmę odpowiednie decyzje - oświadczył na konferencji przed Stadionem Narodowym. 

Według rzecznika rządu wiceminister Piebiak, który od kilku dni był na wakacjach, właśnie wraca do Warszawy, żeby przedstawić swoją wersję wydarzeń Zbigniewowi Ziobrze. Premier z ministrem sprawiedliwości ma spotkać się późnym wieczorem. Wtedy też powinna zapaść decyzja co do dalszych losów wiceministra.

Próba skompromitowania szefa Stowarzyszenia "Iustitia"

Onet ujawnił, że wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak stoi za zorganizowaniem akcji mającej kompromitować sędziów, którzy sprzeciwiają się zmianom w wymiarze sprawiedliwości. Bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry wykorzystywał w tym celu internautkę popierającą Prawo i Sprawiedliwość.

Jedną z akcji była próba skompromitowania szefa Stowarzyszenia "Iustitia" prof. Krystiana Markiewicza. Opierała się ona na anonimowej historii "zawierającej plotki, pogłoski i domysły na temat jego życia prywatnego, w tym intymnych kontaktów z kobietami oraz sposobów budowania swojej pozycji w środowisku sędziowskim" - pisze Onet.

Dokument w tej sprawie Piebiak dostał w czerwcu 2018 roku od kobiety o imieniu Emilia. To ona anonimowo rozsyłała następnie materiały m.in. do mediów i filii "Iustitii".

Prywatnie Emilia związana jest z sędzią, jednym z pracowników Krajowej Rady Sądownictwa. W mediach społecznościowych atakowała sędziów sprzeciwiających się tzw. reformie sądownictwa. Do Waldemara Żurka pisała: "won z Polski, gnido".

Wiceminister sprawiedliwości był w stałym kontakcie z Emilią. Razem ustalali sposoby kompromitowania sędziów w mediach społecznościowych, a także w mediach sprzyjających rządowi.

Pogadam z dziennikarzami i porozsyłam pisma. Anonimowo, mailem. Ale i listami. Jedyny problem, to nie mam adresów i maili. Zrobię wszystko tak, jak umiem, jak zawsze. Za rezultat nie ręczę, ale postaram się. Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą - pisała Emilia w wiadomości, do której dotarł Onet.

Za czynienie dobra nie wsadzamy - odpisał jej wiceminister Piebiak.

Wkrótce później minister przesyła Emilii adres domowy sędziego Krystiana Markiewicza. To m.in. do niego, a także do 2,5 tys. innych adresatów trafia czterostronicowy anonim zawierający liczne plotki.

Kiedy ten anonim dostałem, na początku poczułem zwykłe zaskoczenie - wspomina Markiewicz w rozmowie z Onetem. To nie tylko naruszenie mojego prawa do prywatności, ale też moich dóbr osobistych. A zaskoczenie było zwyczajne, ludzkie i naiwne, dotyczące tego, jak daleko mogą posunąć się urzędnicy państwowi, którzy obrali sobie kogoś za cel - podkreśla.

Emilia i Piebiak nie ograniczali się jednak tylko do działań wobec Markiewicza. Jak pisze Onet, w kwietniu 2018 roku zainteresowali TVP problemami sędziego Piotra Gąciarka z poznaną przez niego w internecie partnerką. Może wybuchnie mała afera w programie "Alarm". Mam nadzieję, że nie zawiodłam - pisała Emilia.

Program został wyemitowany w maju 2018 roku. Emilia zapytała wówczas Piebiaka, jak mu się podobał. Super, właśnie przesyłam szefowi, by i on się ucieszył - odpisał wiceminister.

Emilia w rozmowie z Onetem przyznała, że "bardzo wstydzi się tego, co robiła i że swoimi działaniami mogła zaszkodzić co najmniej 20 sędziom".

Łukasz Piebiak z kolei przyznał, że zna Emilię, jednak stwierdził, że nie przypomina sobie kontaktów w sprawie Markiewicza. Stwierdził także, że nie będzie się wypowiadał o korespondencji z kobietą.