Jest szansa, że Embraery wyleasingowane od LOT-u trafią do polskich vipów już w ciągu najbliższego miesiąca. A co ze starymi i wysłużonymi Tupolewami? Rosyjskie maszyny, o których wymianie mówi się od lat raczej nie trafią na pobocza dróg jako wyszukane restauracje.

Specjaliści radzą, by sprzedaż Tupolewów nastąpiła nie wcześniej jak za 3-4 lata. Dopiero wtedy maszynom zostanie około roku do kolejnego, generalnego przeglądu. W tej chwili jedna z nich jest właśnie rozbierana na części. Technicy dokładnie sprawdzają wszystkie połączenia elementów oraz mocowania pod poszyciem, czyli pod wierzchnią warstwą kadłuba. To oznacza, że samolot jest rozbierany na drobne części. To samo dzieje się z silnikami. Taki przegląd trwa około pół roku. Pierwszy z samolotów ma z niego wrócić w grudniu i wtedy do serwisu poleci drugi.

Niestety, nie da się tak po prostu pozbyć Tupolewów, gdyż Embraery są mniejsze i mają znacznie krótszy zasięg. Poza tym - jak mówi pułkownik Dariusz Sienkiewicz z 36 specpułku Tupolewy wcale nie są takie stare, wszak nie skończyły jeszcze 20 lat i tylko nimi można bez dodatkowego tankowania polecieć za ocean, czy do Afganistanu. Dlatego oficjele wciąż będą korzystać z rosyjskich samolotów, a o tym kto, gdzie i czym poleci - po wcześniejszym zaplanowaniu - i tak zdecyduje szef Kancelarii Premiera. Dlatego mimo że o tych samolotach mało kto ma dobre zdanie, choć uznawane są za awaryjne (często niesłusznie) to nadal będą pełnić służbę w pułku, który opiekuje się oficjalnymi przelotami najważniejszych osób w Polsce. Życzymy więc tylu lądowań, co startów.