Czeska policja ciągle czeka na telefon od nieznanego szantażysty, który - grożąc zatruciem jedzenia w stołówkach szpitalnych - domaga się 300 mln koron okupu. Termin spełnienia żądań przestępcy upływa dziś.

Według rzecznika prasowego czeskiej policji, funkcjonariusze nie byli w stanie spełnić żądania szantażysty, dotyczącego sposobu przekazania pieniędzy. Według ekspertów bankowych okazało się to technicznie niewykonalne.

Szantażysta domagał się, aby w dzisiejszym wydaniu darmowego dziennika "Metro" policja umieściła 100 tys. kart bankomatowych, a aktywujący kartę numer PIN przekazała mu przez telefon. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że 300 mln koron, których domaga się przestępca, złożono na specjalnym koncie w Czeskim Banku Narodowym.

Eksperci uważają, że szantażysta to człowiek bardzo inteligentny, o czym - ich zdaniem - świadczy zaproponowany przez niego sposób przekazania okupu. Nie jest to szalony psychopata, ale ktoś, kto - być może - przeżywa problemy psychiczne i znajduje się w trudnej sytuacji - oświadczył w wypowiedzi dla czeskiego radia jeden z policyjnych psychologów.

Policyjni eksperci zapewniają, że obecny przypadek szantażu nie ma nic wspólnego z tym, do którego doszło w Czechach w marcu. Nieznany sprawca, grożąc serią zamachów bombowych, domagał się wówczas okupu w wysokości 10 mln koron. Policja zdecydowała się przekazać mu pieniądze, jednak przestępca ich nie podjął.

FOTO: Archiwum RMF

15:05