Olimpijskie zmagania są z jednej strony wielkim świętem sportu, z drugiej pretekstem do zakulisowych rozgrywek w najgorszym stylu. Chodzi o sposób traktowania przebywającego w Salt Lake City byłego prezydenta Lecha Wałęsy przez działaczy z Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

Jak donosi reporterka RMF, która rozmawiała z szefem sejmowej komisji sportu, posłem Platformy Obywatelskiej Mirosławem Drzewieckim, przebywający wciąż na igrzyskach Lech Wałęsa nie został zaproszony przez Polską Misję Olimpijską na uroczystość świętowania „brązu” Adama Małysza. Wałęsa jest też przez szefa PKOL-u po prostu lekceważony.

Jak wiadomo, były prezydent jako reprezentant Europy był jednym z ośmiu „chorążych olimpijskich”, którzy nieśli flagę igrzysk. Szef Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Stefan Paszczyk, miał wcześniej powiedzieć dziennikarzom, że nie wie, co Wałęsa będzie robić na olimpiadzie i że ma nadzieje, że nie zwróci się po strój polskiej reprezentacji, bo nadliczbowych strojów już nie ma.

W tej sytuacji posłowie sejmowej komisji sportu mają zamiar wezwać Paszczyka do siebie zaraz po jego powrocie, czyli po 26 lutego. W Sejmie nie brakuje zwolenników jego odwołania. Do nich należy np. Lech Kaczyński, czy Mariusz Kamiński. Są jednak i osoby, które mają nadzieję, że całe zamieszanie jest po prostu nieporozumieniem. Ich reprezentantem jest np. poseł SLD, Jerzy Kulej.

Prawda - jak mówi się nieoficjalnie - jest jednak taka, że zaprzyjaźniony z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, Stefan Paszczyk, nie przepada za Lechem Wałęsą i być może właśnie podczas Igrzysk w Salt Lake City postanowił zademonstrować swoją niechęć. Polska Misja Olimpijska np. robiła wszystko, by uniknąć Lecha Wałęsy w czasie Dnia Polskiego po zdobyciu przez Adama Małysza brązowego medalu w skokach. Oburzonych takim obrotem spraw jest wielu polityków. Jak jednak dla szefa PKOl-u zakończy się ten skandal, na razie nie wiadomo.

Foto: Archiwum RMF

06:30