Brygady Al-Aksa przyznały się do przeprowadzenia zamachu w Jerozolimie, w którym 7 osób zginęło, a ponad 60 zostało rannych. Zamachowiec-samobójca zdetonował ładunek wybuchowy w autobusie.

Policja ustaliła, że eksplozja nastąpiła zaraz po tym, jak zamachowiec wsiadł o autobusu. Stan 20 rannych określany jest jako bardzo ciężki, co oznacza, że liczba ofiar śmiertelnych może wzrosnąć.

Zamach został natychmiast potępiony przez władze Autonomii Palestyńskiej. Oświadczenie palestyńskie złożono w Ramalli już w kilkadziesiąt minut po ataku. Potępiamy ten atak i apelujemy przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych o podjęcie działań na rzecz wznowienia procesów pokojowych, ponieważ jest to jedyna droga powstrzymania spirali przemocy - powiedział agencji Reutera palestyński główny negocjator Saeb Erekat.

Także premier rządu palestyńskiego Ahmed Korei wyraził ubolewanie z powodu zamachu, apelując do radykałów o wstrzymanie tego rodzaju akcji, gdyż mogą być one wykorzystane przez Izrael jako pretekst do nasilenia - a także usprawiedliwienia przed światową opinią publiczną - operacji wymierzonych przeciwko Autonomii.

Po raz ostatni zamachowiec-samobójca przeprowadził akcję w Jerozolimie 29 stycznia. W zamachu, którego celem byli także pasażerowie izraelskiego autobusu komunikacji miejskiej, zginęło wówczas 11 osób.

Jutro Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze ma stwierdzić, czy budowa przez Izrael tzw. muru bezpieczeństwa, który gwarantować ma ochronę przed palestyńskimi zamachowcami, jest zgodna z prawem. Dziś rano izraelscy robotnicy zaczęli rozbierać ośmiokilometrowy odcinek kontrowersyjnego ogrodzenia.

22:30