To jedyny taki muzyczny przegląd w Polsce. W środę odbył się już 15 raz. Do zakładu karnego w Wojkowicach w Śląskiem przyjechało 9 zespołów z całego kraju, żeby zagrać tam na festiwalu "Blues zza krat".

Więzienna stołówka w Wojkowicach zamieniła się w salę festiwalową. Na widowni zasiadło kilkuset więźniów z tamtejszego zakładu karnego. Grały dla nich zespoły z kilku więzień i aresztów w całej Polsce. Najbardziej wytrwali musieli przejechać ponad 600 kilometrów.

Takie zespoły to forma resocjalizacji. To jakby trochę przejście do innego świata i próba stworzenia czegoś oryginalnego, własnego - mówi jeden z więziennych wychowawców.

Zespół "Dream" przyjechał do Wojkowic z Raciborza. Grają razem od kilku lat.

Dlaczego "Dream"? Bo też mamy własne sny, marzenia - odpowiada jeden z muzyków.

A drugi dodaje: Od dziecka marzyłem, żeby kiedyś znaleźć się na scenie. I teraz się udaje. A poza tym kiedy gramy, przez 3-4 godziny na próbie, zapominam gdzie jestem, czuję się wolny.

Grupa "No name" jest ze Stargardu Gdańskiego. Jechaliśmy tu kilkaset kilometrów, całą drogę na plastikowych siedzeniach - mówi jeden z muzyków. Ale dodaje, że warto było.

Jak mówi jego kompan, zespół powstał spontanicznie. Pomysł powstał w celi. Dogadaliśmy się z wychowawcą, załatwił sprzęt. I teraz gramy - opowiada.

Andrzej Matysik, niekwestionowany autorytet jeśli chodzi o bluesa jest jednym z jurorów. Stylowo to muzyka bardzo rozległa, czasem trochę odbiegająca od klasycznego bluesa, ale na pewno ci, którzy tu grają mają w sobie dużo bluesowego żaru - powiedział Matysik. I dodaje, że byli w przeszłości Wojkowicach i tacy wykonawcy, których zapraszano potem na bluesowe festiwale w Polsce. Te organizowane już za więziennymi murami.