Uchwalona wczoraj przez Sejm w pośpiechu ustawa, która ma odblokować działanie Krajowej Rady Sądownictwa, znowu rządzącym nie wyszła. Przepis, mający umożliwić zwołanie KRS jej najstarszemu wiekiem członkowi, napisany z myślą o reprezentującym w niej Prezydenta Wiesławie Johannie sformułowano tak, że można mieć poważne wątpliwości, czy KRS nie powinien zwoływać on, ale… Teresa Kurcyusz-Furmanik.

Uchwalona wczoraj przez Sejm w pośpiechu ustawa, która ma odblokować działanie Krajowej Rady Sądownictwa, znowu rządzącym nie wyszła. Przepis, mający umożliwić zwołanie KRS jej najstarszemu wiekiem członkowi, napisany z myślą o reprezentującym w niej Prezydenta Wiesławie Johannie sformułowano tak, że można mieć poważne wątpliwości, czy KRS nie powinien zwoływać on, ale… Teresa Kurcyusz-Furmanik.
Zdj. ilustracyjne / Marcin Bielecki /PAP

Związany ze zwoływaniem KRS przepis wciśnięto z zaskoczenia późnym wieczorem w środę do projektu, dotyczącego sądów powszechnych i SN. Ponieważ nie było go w jego pierwszej wersji - trzeba było dołożyć zmiany w ustawie o KRS także do tytułu ustawy.

Pisany na kolanie artykuł dotyczący KRS, dołożony przez PiS mówi, że jeżeli po zwolnieniu funkcji przewodniczącego posiedzenia Rady nie zwołuje I Prezes Sądu Najwyższego (a taka właśnie sytuacja trwa już od ponad miesiąca) "pierwsze posiedzenie Rady zwołuje najstarszy wiekiem członek Rady będący sędzią albo sędzią w stanie spoczynku" który następnie przewodniczy obradom do czasu wyboru nowego Przewodniczącego.


Zmiana pod Johanna

Przepis na pierwszy rzut oka został zredagowano tak, by dotyczył najstarszego wiekiem sędziego-członka KRS - sędziego Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku Wiesława Johanna, powołanego do reprezentowania w KRS Prezydenta przez Andrzeja Dudę. Posłowie opozycji w debacie twierdzili wręcz, że zmiany zawarte w ustawie były przygotowane "pod przedstawiciela prezydenta".

Już witał się z gąską, już zwoływał Radę

Powszechne przekonanie, że to o nim w projekcie mowa udzieliło się też samemu sędziemu Johannowi, który wczoraj w wywiadzie telewizyjnym zapowiadał, że jeśli ustawa w tym kształcie wejdzie w życie to on, jako że jest w podeszłym wieku - zwoła posiedzenie Krajowej Rady Sądownictwa, kiedy będzie ku temu okazja.

Najwyraźniej ani on sam, ani żaden z autorów projektu i poprawek nie dostrzegł, że w prostym sformułowaniu "najstarszy wiekiem członek Rady będący sędzią albo sędzią w stanie spoczynku" po porównaniu jej z innymi przepisami można dostrzec treść, o której nie pomyśleli.

Wiesław Johann rzeczywiście jest najstarszym wiekiem członkiem KRS. W Radzie znalazł się jednak nie dlatego, że jest sędzią, ale dlatego, że wybrał go do tego Prezydent. Co więcej - Wiesław Johann jako były sędzia TK nie jest też "osobą będącą sędzią"  sądownictwa powszechnego, wojskowego czy administracyjnego, ani ich sędzią w stanie spoczynku - jest sędzią Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, a to coś zdecydowanie innego.

Nie taki sędzia

Według art. 179 Konstytucji "Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony". Status sędziów Trybunału Konstytucyjnego tymczasem opisany jest zupełnie inaczej. Ich kandydatur nie opiniuje np. Krajowa Rada Sądownictwa, bo są wybierani przez Sejm. Nie podlegają ministrowi sprawiedliwości, Prezydentowi, ani nikomu poza samym Trybunałem. Nie można ich przenieść ani delegować. Urząd sprawują tylko przez okres kadencji, co trudno porównać z nieoznaczonym czasem sędziów sprawowania urzędu przez sędziów. 

Przede wszystkim jednak sędziowie TK są nominatami politycznymi, wybranymi przez Sejm spośród osób, wyróżniających się wiedzą prawniczą, ale niekoniecznie sędziów. W Polsce działa też Trybunał Stanu, w którym także są sędziowie-niesędziowie, opisani przez Konstytucję jako "osoby sprawujące funkcję sędziego". Tylko połowa z nich musi mieć "kwalifikacje wymagane do zajmowania funkcji sędziego", choć sędziami TS są wszyscy.

Wreszcie status sędziów TK w stanie spoczynku opisany jest w osobnym rozdziale ustawy trybunalskiej, zupełnie inaczej niż status sędziów, którzy przeszli w stan spoczynku po orzekaniu w sądach. Ustawa o statusie sędziów TK zawsze używa pełnego określenia "Sędzia Trybunału w stanie spoczynku", co wyraźnie podkreśla odrębność tej nielicznej grupy byłych członków polskiego sądu konstytucyjnego, którzy wszelako nie zawsze orzekali w sądach.


Dlaczego nie?

Opisanemu w projekcie zamysłowi twórców ustawy można przeciwstawić istotne wątpliwości. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku Wiesław Johann nie spełnia np. warunku art. 179 Konstytucji, który pozwalałby uznawać go za sędziego-członka KRS - bo Rada nie wnioskowała do Prezydenta o powołanie go na sędziego. Można też kwestionować to, czy wskazanego przez Prezydenta członka KRS można zaliczyć do "członków Rady wybranych spośród sędziów" - a takim określeniem posługuje się ustawa o KRS - bo nigdy - jak sędziowie - nie orzekał w sądzie.

Inaczej mówiąc, można całkiem zasadnie twierdzić, że przepis, mówiący "pierwsze posiedzenie Rady zwołuje najstarszy wiekiem członek Rady będący sędzią albo sędzią w stanie spoczynku" - nie powinien dotyczyć reprezentującego Prezydenta Wiesława Johanna.

Tak opisaną osobą jest natomiast w obecnym składzie KRS sędzia Teresa Kurcyusz-Furmanik z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, zgłoszona do KRS przez grupę obywateli.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Powyższe uwagi senatorowie, którzy mają się dziś zająć projektem mogą oczywiście zignorować i niczego nie zmieniać. Brak precyzji i nagięcie przepisów, żeby postawić na swoim nie będzie nowością. Jeśli jednak dojdzie do zwołania KRS przez Wiesława Johanna, bez odpowiedniej zmiany przepisów działaniom całej Rady będzie towarzyszyć kolejna wątpliwość.

Jej winowajcy, czyli posłowie większości kolejny raz uchwalili ustawę w tak niezachwianym przekonaniu, że jest znakomita, że niespecjalnie uważali na to, co w niej napisali. Tak samo jak poprzednim razem pisali ustawy, które dziś muszą naprawiać, żeby działały.

Wymyślając na chybcika kolejny sposób na naprawienie błędów, popełnionych przez pisanie prawa na chybcika - nie zauważyli kolejnego błędu.

Nie mieli na to czasu.

Przecież naprawiali błędy.