Ze wzrostu gospodarczego trzeba przeznaczyć coś na zmniejszenie dysproporcji społecznych (...), bo za dysproporcję społeczną się płaci - mówi o podatkowych pomysłach SLD gość RMF Krzysztof Janik.

Tomasz Skory: Spotykał się pan w ubiegłym tygodniu z ministrem finansów Mirosławem Gronickim, żeby przekonać go do podatkowych pomysłów SLD. Do rozmowy mieliście wrócić i co?

Krzysztof Janik: Cały czas bardzo intensywnie pracujemy. Jestem bardzo wdzięczny panom i paniom z Ministerstwa Finansów, którzy robią różne przeliczenia. Nie ma jeszcze efektu finalnego, i nie mogę powiedzieć, jak to będzie wyglądało. My przyjęliśmy jedno ważne założenie, które chcę podkreślić – nie ma tu naruszenia budżetu państwa. Poruszamy się w obszarze 63 miliardów złotych, które stanowią dochód z podatku indywidualnego płaconego przez obywateli. Tu chcemy dokonać pewnych przesunięć, żeby ulżyć nieco najuboższym.

Tomasz Skory: Jak te przesunięcia bez naruszania budżetu pogodzić z oświadczeniem ministra finansów, w którym mówi, że nie poprze projektów typu „komuś zabierzemy, komuś damy”?

Krzysztof Janik: Minister jest gwarantem pewnej stabilności. My nie pracujemy wspólnie nad jakimś projektem. Projekt jest nasz, a resort finansów na naszą prośbę robi nam obliczenia. To jest przysługa.

Tomasz Skory: Ale robi je z poczuciem wewnętrznego sprzeciwu.

Krzysztof Janik: O to proszę zapytać ministra Gronickiego i jego podwładnych.

Tomasz Skory: Ale według pańskiej terminologii, z tego, co mówi minister Gronicki publicznie wynika, że on może to wam policzyć, ale i tak tego nie wprowadzi.

Krzysztof Janik: To nie minister Gronicki wprowadza podatki, a Sejm Rzeczypospolitej. Każdy minister finansów, w tym także minister Gronicki, jest odpowiedzialny za stabilność finansów publicznych. My jej nie chcemy naruszyć, ale jesteśmy też odpowiedzialni za realizacją pewnych przedsięwzięć, które będą dobrze służyć społeczeństwu. Dzisiaj 11,8% naszego społeczeństwa żyje poniżej minimum egzystencji – rozmawialiśmy o tym przed wejściem do studia. Ich miesięczny dochód na głowę nie przekracza 300 złotych.

Tomasz Skory: Ale wszyscy, nie tylko 11,8%, wiedzą, że SLD, którym pan kieruje, mógł te posunięcia przeprowadzić przez trzy ostatnie lata, a zaczyna to robić teraz, kiedy jego wpływ na rząd jest symboliczny.

Krzysztof Janik: Informuję, że w zeszłym roku baza podatku PIT-owskiego nie przekraczała 58 miliardów. Wzrost gospodarczy przynosi wzrost bazy podatkowej i tu jest pewne pole manewru.

Tomasz Skory: Przyszedł czas na janosikowanie - janikowanie?

Krzysztof Janik: Przyszedł czas na to, żeby nie powtórzyć błędu z 1997 roku. Kiedy oddawaliśmy władzę, także mieliśmy wzrost gospodarczy. Z tego wzrostu trzeba przeznaczyć coś na zmniejszenie dysproporcji społecznych, wyciągnąć z dołka tych najbiedniejszych. Tu nie chodzi o janosikowanie.

Tomasz Skory: Czy lewicowe wsparcie w rządu w parlamencie jest w stanie zmusić rząd do przeprowadzenia takich rozwiązań podatkowych, które promowałyby tych najuboższych. Zastanawiam się, bo minister Gronicki mówi: „w expose premiera tego nie było”.

Krzysztof Janik: Jest to w oficjalnym dokumencie: „Strategia podatkowa”, przyjętym przez rząd. Natomiast te zapisy, które tam są, wydają się nadmiernie ogólne. Szukamy teraz ich konkretyzacji. Natomiast zwracam uwagę na jedną rzecz. Rząd odpowiada za propozycje makroekonomiczne i my nie chcemy ani zwiększyć deficytu budżetowego, ani zwiększyć inflacji, ani nie chcemy uczynić jakiejkolwiek innej szkody finansom publicznym.

Tomasz Skory: Zaledwie pomajstrować.

b>Krzysztof Janik: Tak troszeczkę, ale w słusznym celu. Naprawdę ja zachęcam do takiego myślenia: pokój społeczny ma swoją cenę.

Tomasz Skory: A to trąci szantażem akurat. Jeśli pan mówi do przedsiębiorców, że powinni się zastanowić, czy nie powinni się bardziej dzielić swoimi dochodami, bo pokój społeczny też ma swoją cenę.

Krzysztof Janik: Nie, nie trąci żadnym szantażem. To są odkrycia dokonane nawet przez największych, najwybitniejszych znawców liberalnej ekonomii i wyznawców tejże ekonomii. Za dysproporcję społeczną się płaci.

Fot. Marcin Wójcicki, RMF